Nadzieje, że władza sądownicza jest zdolna do zakończenie sporu anarchizującego sądownictwo i państwo, są już chyba złudne.
W grudniu 2021 r. życzyłem sądom na 2022 r. "by odzyskały busolę", i ograniczyły wewnętrzne spory. Wierzyłem, że nawet skrajne poglądy niektórych sędziów, zwłaszcza tzw. działaczy ze starego nadania, ani nawet ich wyroki dotyczące kwestionowania statusu sędziów powołanych za rządów PiS, są do przezwyciężenia, jeśli sądy zdołają ustalić zgodną linię orzeczniczą w istotnych kwestiach. Ale oni tego nie chcieli czego przykładem jest choćby odkładanie przez trzy lata uchwały frankowej i angażowanie do tego nawet unijnych trybunałów.
Czytaj więcej
Bez cienia przesady - tak trudno jak w minionym 2024 r. w sądach jeszcze nie było.
W życzeniach na 2023 r. cytowałem sędzię spotkaną na sądowym korytarzu, która powiedziała, że na koniec roku procesujący się częściej zawierają ugody i to jest ich i tej sędzi sukces, więc będzie wspierać takie inicjatywy. Pomyślałem o sporze między sędziami trwającym już wtedy kilka lat, że sędziowie mają go chyba dosyć, więc warto aby wzięli sobie do serca to noworoczne postanowienie owej sędzi. Przypuszczałem, że żaden rozsądny sędzia nie liczy, że gdy w wyborach parlamentarnych w 2023 r. dojdzie do zmiany władzy, i odeśle ona nowych sędziów na poprzednie stanowiska lub ich usunie, to będzie już po sporze. Władza się zmieniła, a rok jej rządów w tym sporze nic nie zmienił, poza tym, że szermierze "przywrócenia w sądach praworządności" nadziei na jej wdrożenie upatrują teraz w ewentualnym nowym, przychylnym dla takich zmian prezydencie. Liczą, że podpisze projekty obecnej większości rządowej przewidujące przetasowania w sądach.
Taka sytuacja może jednak jeszcze bardziej zaostrzyć spór w sądach i destabilizować nie tylko państwo ale życie zwykłych ludzi i przedsiębiorców szukających w sądach ochrony ich praw. Trafić możemy jako kraj i społeczeństwo z deszczu pod rynnę.