To przede wszystkim wspólnota idei. Europa ma szanse na przetrwanie i zachowanie ważnej pozycji w świecie jedynie pod warunkiem bycia zjednoczoną. Zjednoczenie państw europejskich w ramach UE daje szanse na udział i współdecydowanie o przyszłości świata obok USA i Chin. Europa rozdrobniona podług interesów poszczególnych krajów, czyli Europa ojczyzn, nie ma żadnych szans na udział w budowie świata, w kreowaniu przyszłości dla następnych pokoleń, w tym ochronę klimatu. Widać to wyraźnie na przykładzie sporu polsko-czeskiego o kopalnię węgla w przygranicznym Turowie. Taka Europa będzie zdana na przyszłość jaką zadekretują inni. I wcale nie musi to być przyszłość zielona ani demokratyczna. Jarosław Kaczyński wychowany i wykształcony w czasach Europy podzielonej, w której Polacy patrzyli z zazdrością na tzw. Zachód i Europejską Wspólnotę Gospodarczą, myśli tymi kategoriami i cofa nas do tamtych czasów. Ale my w Polsce – w małych miastach, na wsiach, w dużych miastach, jesteśmy nowocześni, chcemy być siłą napędową Europy w konkurencji i współpracy z innymi. Do tego potrzebna jest nie tylko współpraca gospodarcza, choć jest bardzo ważna, to jednak jest jedynie pochodną wspólnoty idei, obrony praw ludzi, działań na rzecz ochrony klimatu, rozwoju demokratycznych instytucji.
Czytaj więcej
Premier miał prawo zapytać TK, co sądzi o rozwiązywaniu kolizji między konstytucją a kreatywną wykładnią TSUE, a TK ma obowiązek na to pytanie odpowiedzieć.
Mówi się ostatnio w dyskusji politycznej w Polsce, że zwykła większość w Sejmie może zdecydować o wyjściu Polski z UE. Donald Tusk na konferencji partyjnej w Pułtusku zaproponował sprawdzian wiarygodności deklaracji PiS-u, że nie zamierza wyprowadzać Polski z Unii. Złożył propozycję, aby PiS zgodził się na zmiany w Konstytucji i wprowadzenie przepisu, że wyjście z UE wymaga większości 2/3 Sejmu. Ta polityczna zagrywka spodobała się wielu i przysporzyła na pewno zwolenników. Pytanie jednak na jak długo? Zaraz bowiem na tę deklarację odpowiedział Mateusz Morawiecki co do zasady pozytywnie, ale jednak pod pewnymi warunkami. I odezwała się Lewica, że z łamiącymi Konstytucję (czytaj z PiS-em) nie zmienia się Konstytucji. To zresztą intrygujące intelektualnie stanowisko jeśli zważyć, że Włodzimierz Czarzasty ustalał z PiS-em zasady Krajowego Planu Odbudowy poza plecami całej opozycji. I tak zaczyna się polski chocholi taniec.
Na tle tych zdarzeń powstaje fundamentalne pytanie czy propozycja złożona w Pułtusku o zmianie Konstytucji jest w ogóle słuszna? Jest ona zbudowana na stanowisku, że do wystąpienia przez Polskę z Unii wystarczy zwykła większość parlamentarna, która uchwali taką ustawę. Zgodnie z art. 22a ustawy o umowach międzynarodowych „do wystąpienia z Unii Europejskiej stosuje się odpowiednio przepisy art. 14 i art. 15 ust. 1 i 2, a przedłożenie Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej projektu decyzji o wystąpieniu z Unii Europejskiej jest dokonywane po uzyskaniu zgody wyrażonej w ustawie".
Sięgając do powołanych przepisów (art. 14 i 15 ust. 1 i 2) stwierdzić trzeba, że dotyczą one jedynie technicznych zagadnień ratyfikacji umów, które mają zastosowanie także do wypowiedzenia umowy. Z tych przepisów w żadnym razie nie da się wyprowadzić twierdzenia, że dla wyjścia Polski z UE wystarczające jest uchwalenie ustawy zwykłą większością.