Ostatnie tygodnie przynoszą eskalację sporu o dostęp ukraińskich surowców rolnych do polskiego rynku. W odpowiedzi na zablokowanie przez polski rząd w kwietniu importu zboża i czerwcową zapowiedź blokady przejść granicznych przez polskich rolników swoją blokadę od 10 czerwca czterech przejść ogłosiły Ogólnoukraińska Rada Rolnicza i Związek Producentów Mleka. Ostatecznie ruch był utrudniony tylko przez kilka godzin w Dorohusku, co potwierdziła agencja drogowa Ukrtransbezpeka.
Czytaj więcej
Polscy rolnicy protestują z powodu importu zboża, ukraińscy – bo Polska blokuje jego import. Konflikt się rozwija, bo nie umiemy go rozwiązać.
Argumenty ministrów w sporze o zboże
Choć blokada była krótka, napięcie wzrosło – zaraz potem bowiem Taras Kaczka, ukraiński wiceminister gospodarki, oskarżył Polskę na konferencji Międzynarodowej Rady Zbożowej w Londynie o łamanie reguł Światowej Organizacji Handlu (WTO). Jego zdaniem dopłaty dla polskich rolników z powodu importu zboża z Ukrainy są sprzeczne z regułami WTO i mogą przynieść globalne reperkusje. Temat zauważył Reuters, wypowiedź nabrała rozgłosu.
Na pomoc dla polskich rolników rząd przeznaczył od początku wojny 13 mld zł, nie wszystkie środki zostały już wypłacone. Ministerstwo Rolnictwa broni się przed zarzutami, twierdzi, że każde dofinansowanie ma akceptację UE.
– Dla mnie to niepokojące, że strona ukraińska, która bardzo dobrze nas rozumiała, dziś wypowiada się w sposób negatywny, krytykuje polski rząd, że pomaga polskim rolnikom – skomentował nastroje minister rolnictwa Robert Telus.