Rozwój zakazów przywozu towarów z Ukrainy zmienia się z godziny na godzinę. W środę po południu Bułgaria dołączyła do Węgier, Polski i Słowacji, które od soboty zdążyły zakazać importu zbóż na swoje terytoria. W tym samym czasie Komisja Europejska wreszcie uznała, że faktycznie jest jakiś problem, i przyznała dodatkowe 100 mln euro krajom „frontowym”, z których zakazu nie wprowadziła jeszcze tylko Rumunia. Ograniczenie przywozu zbóż zapowiada także Komisja Europejska.
Czytaj więcej
Żadna tona zboża z Ukrainy ma nie zostać w Polsce. A jeśli w magazynach nie będzie miejsca na pol...
Polska porozumiała się z Ukrainą co do tranzytu, jednak rolnicy podają w wątpliwość praktycznie każdy punkt tych ustaleń. Co więcej, rząd ogłosił rozporządzenie we wtorek późnym popołudniem, a jednak, jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, sam tekst nowelizacji rozporządzenia, które pochodzi z 15 kwietnia, jest jeszcze w opracowaniu, a nieopublikowany – nie obowiązuje. Ministrowie rolnictwa Polski i Ukrainy ogłosili, że towary będą jedynie przejeżdżać przez Polskę, a tranzyt będzie nie tylko oplombowany – wagony czy pojazdy ze zbożem będą konwojowane przez służby celne. Niejasności są już co do samego tranzytu – dokąd on trafi? Według informacji ze strony KPRM i tweetów ministra Budy – transport trafi tylko do zagranicznych portów, nie wskazano – których. Resort rolnictwa w swoim komunikacie informuje zaś, że zboże trafi do czterech polskich portów oraz – zagranicznych.
Mnożą się wątpliwości, co z tych zapowiedzi jest faktycznie wykonalne. Przedstawiciele branży zbożowej pytają, czy w Polsce jest tyle plomb do plombowania takiej ilości wagonów i pojazdów oraz czy służbom starczy ludzi do konwojowania tych transportów. Pytają też, skąd wiara, że te tranzyty zostaną upilnowane, by towar faktycznie nie trafiał na polski rynek.
Jak wynika z rozmów z rolnikami, godzą się oni powoli z faktem, że ukraińskie zboże nie zaniżało nadmiernie ceny na rynku polskim. Pozostaje jednak palący problem – nasycenia polskiego rynku ogromnymi zapasami zboża. Niektórzy przetwórcy są zasypani towarem na kilka miesięcy do przodu, powstaje więc pytanie – komu rolnicy sprzedadzą zboże z tegorocznych żniw, które odbędą się w lipcu i sierpniu.