Najpierw wszyscy uwierzyli, że ma już nie być historii oraz lewicy i prawicy. Zostanie tylko centrum. Rozsądne, etosowe i łaskawe dla biednych. Potem okazało się, że lewica jednak jest, i w dodatku rządzi. Na szczęście była postkomunistyczna, więc łatwo można było spoglądać na nią z wyższością. Następnie okazało się, że jest także – wychowana w „Życiu" redaktora Wołka – prawica. Z nią kłopot był większy: umiała poruszać się w mediach i uczyć od mentorów. Młodzi działacze, zwani „pampersami", okazali się jednak mało odporni na uroki kapitalizmu i formacja rozpuściła się w centrowym rozsądku. Reszta – poszła do PiS.
Lewica w tym czasie kanibalizowała samą siebie, a kolejne próby unowocześniania się przez SLD polegały na połykaniu wszelkich lewicowców, którzy chcieli być choć trochę bardziej lewicowi niż Leszek Miller. Trzeba było dopiero wypadnięcia z Sejmu, żeby nieco okiełznać imperialne zakusy dawnych hegemonów i baronów.
W efekcie tych przetasowań mamy partie poodrywane od grup interesów, dla których polowanie na wyborcę przypomina pogoń podczas przecen w galeriach przy użyciu odpowiedniego algorytmu i profilowania. Nieomylnie zawiaduje tym PiS. Wprowadza na rynek tani towar w masowej skali. Wieś zabrało już ludowcom, teraz próbuje pracowników odebrać lewicy. Robi to, by przeciwstawić ich wrogowi klasowemu uosabianemu przez liberałów. Brzmi znajomo?
Jarosław Kaczyński dzieła Marksa zna nieźle. Któż jednak mógł przypuszczać, że użyje ich teraz do walki politycznej?
Stąd właśnie biorą się kłopoty lewicy. Przesłanki, z których wychodzi Polski Ład, są przez nią bez zastrzeżeń akceptowane: biednym powinno się pomagać systemowo, bogaci powinni składać się na resztę w ramach progresywnego systemu podatkowego, na zdrowie wydatki muszą się zwiększyć, by zapobiec dalszej degradacji, o poprawie sytuacji nie wspominając. Aha, a ludzie powinni mieć dach nad głową – choćby płaski. Powinno tak być, bo to standard cywilizacyjny, a jak ktoś chce mieć w mieście favele, to zawsze może wybrać Amerykę Południową albo Indonezję. Tam też jest kapitalizm, a przebicie z dolara nawet lepsze.