Miejsce pomników komunistycznych jest w muzeum

Rozmowa: Zdenek Hojda, historyk z Uniwersytetu Karola w Pradze

Publikacja: 14.01.2008 03:19

Miejsce pomników komunistycznych jest w muzeum

Foto: Rzeczpospolita

Rz: W ostatni weekend na Zamku Królewskim w Warszawie odbyła się międzynarodowa konferencja pod hasłem „Miejsca pamięci w Europie Środkowo-Wschodniej”, organizowana przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Była na niej mowa m.in. o pomnikach reżimu komunistycznego. Po tylu latach od obalenia komunizmu wciąż stanowią one problemem. Dlaczego?

Zdenek Hojda: W niektórych miasteczkach byłej Czechosłowacji pomniki Stalina czy Lenina przetrwały aż do 1989 roku, a czasem nawet dłużej. Klasycznymi reżimowymi pomnikami były także pomniki komunistycznych prezydentów, premierów, sekretarzy partii. Te jednak, jako oczywisty symbol komunizmu, zostały dość szybko usunięte. Ciągle są jednak pamiątki, do których społeczeństwo ma stosunek ambiwalentny, jak choćby pomniki żołnierzy Armii Czerwonej. W wielu miejscach pozostały one na zasadzie cichej umowy, że nie należy burzyć pomników ofiar wojennych. A przecież bez wątpienia są to pomniki reżimowe.

W Polsce mieliśmy wielką dyskusję na temat Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Okazało się, że ta pamiątka reżimu komunistycznego wzbudza w Polakach skrajne emocje – jedni chcieliby jego zburzenia, a inni przekonują, że to główna ozdoba stolicy…

W Pradze nie mamy zbyt wielu budynków pochodzących z tamtego okresu. Na peryferiach miasta pozostał jeden hotel, funkcjonujący dzisiaj pod zmienioną nazwą. Na jego frontonie zamiast czerwonej gwiazdy z czasów komunizmu dziś też widnieje gwiazda, tyle że zielona. Hotel cieszy się zresztą wielką popularnością wśród amerykańskich turystów.

Każdy pomnik czy budynek pochodzący z tamtego okresu jest w pierwszym rzędzie symbolem, a dopiero później zabytkiem. I dopóki taki pomnik funkcjonuje w przestrzeni publicznej, nie możemy traktować go jedynie jako źródła wiedzy historycznej czy architektonicznej. Najlepszym rozwiązaniem jest więc ich usuwanie i umieszczanie w muzeach. Oczywiście, nie jest to możliwe w przypadku takich budynków jak Pałac Kultury.

Jedyną możliwością pozbycia się tego komunistycznego reliktu byłoby więc jego zburzenie? To dobre rozwiązanie?

Tu nie ma dobrego rozwiązania. Na pewno jednak z budynków z tamtego okresu posuwałbym wszystkie komunistyczne symbole: czerwone gwiazdy, sierpy i młoty etc. W Pradze mieliśmy niedawno debatę na temat willi pochodzącej z XIX wieku, którą w latach 50. ubiegłego wieku komunistyczne władze przerobiły na dom młodzieży, umieszczając na niej swoje symbole. Teraz budynek postanowiono odrestaurować. I pojawiło się pytanie: czy zachować całą symbolikę. Zdania były podzielone, a finał niestety taki, że na willi widnieje sierp i młot, choć nie w tak widocznym miejscu jak kiedyś.

U nas Pałac Kultury też stoi na swoim miejscu. Czy Czesi darzą okres komunistyczny – a co za tym idzie także jego pamiątki – sentymentem? W Polsce można to zaobserwować w odniesieniu do PRL.

U nas nie ma tak zaciekłych debat na temat stosunku do komunizmu jak w Polsce. Oczywiście, komuniści także w Czechach są wielkimi obrońcami wszelkich pamiątek i pomników po komunizmie, ale poza nimi, wśród czeskiego społeczeństwa raczej nie ma obrońców tej spuścizny.

Rz: W ostatni weekend na Zamku Królewskim w Warszawie odbyła się międzynarodowa konferencja pod hasłem „Miejsca pamięci w Europie Środkowo-Wschodniej”, organizowana przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Była na niej mowa m.in. o pomnikach reżimu komunistycznego. Po tylu latach od obalenia komunizmu wciąż stanowią one problemem. Dlaczego?

Zdenek Hojda: W niektórych miasteczkach byłej Czechosłowacji pomniki Stalina czy Lenina przetrwały aż do 1989 roku, a czasem nawet dłużej. Klasycznymi reżimowymi pomnikami były także pomniki komunistycznych prezydentów, premierów, sekretarzy partii. Te jednak, jako oczywisty symbol komunizmu, zostały dość szybko usunięte. Ciągle są jednak pamiątki, do których społeczeństwo ma stosunek ambiwalentny, jak choćby pomniki żołnierzy Armii Czerwonej. W wielu miejscach pozostały one na zasadzie cichej umowy, że nie należy burzyć pomników ofiar wojennych. A przecież bez wątpienia są to pomniki reżimowe.

Publicystyka
Estera Flieger: Co łączy Krzysztofa Stanowskiego z Elonem Muskiem? A mógł namieszać w wyborach
Publicystyka
Rozmowy w Dżuddzie i czerwone linie, których nie przekroczy Kijów
Publicystyka
Daria Chibner: Czas osłabić USA, przyszła pora na zemstę frajerów. Bądźmy jak Donald Trump
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Reset z Rosją nową doktryną Donalda Trumpa. To geopolityczna katastrofa PiS
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Drodzy biskupi – odwagi! Komisję ds. pedofilii w Kościele trzeba powołać bez zwłoki
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń