[b]Rz: Po emisji filmu "Trzech kumpli" w TVN pojawiły się komentarze, że to był wstrząs, szok, że opadła zasłona milczenia. O to paniom chodziło? [/b]
[b]Anna Ferens:[/b] Z jednej strony chciałyśmy dojść prawdy i ją pokazać, bo taka jest rola dokumentalisty, a z drugiej jak większość ludzi miałyśmy poczucie pewnej niesprawiedliwości, że ludzie współpracujący kiedyś z SB, z instytucją często zbrodniczą, dziś zajmują prominentne stanowiska. Co więcej, mogą być szantażowani ujawnieniem tej ciemnej karty z życiorysu i to może mieć wpływ na ich decyzje. Poza tym wyglądało na to, że nikt nie chce się tym tematem zająć.
[b]Ewa Stankiewicz:[/b] Podobnie jak wieloma innymi morderstwami z okresu PRL. Wiedziałyśmy, że jeśli nikt nie naciśnie tego przycisku z napisem "start", to nic się nie będzie działo przez kolejne lata. Po roku 1989 wmawiano nam, że tamte sprawy nie są ważne, że lepiej jest wybrać przyszłość, że pewnych kwestii nie da się wyjaśnić, bo brakuje dokumentów, świadków, więc po co w ogóle w tym grzebać. A przecież nie da się budować przyszłości państwa i społeczeństwa, zapominając o ich historii. Byłyśmy przekonane, że jak się chce, to można dotrzeć i do dokumentów, i do świadków. Że wszelkie wymówki są mydleniem oczu.
[b]Anna Ferens:[/b] Poza tym sama historia była niesamowicie filmowa: były tam ludzki dramat, przyjaźń, zbrodnia, zdrada, tło historyczno-polityczne. Nie spodziewałyśmy się jednak, że ten film odbije się aż takim echem, że narobi tyle szumu.
[b]Sukces tego filmu świadczy jednak o tym, że Polacy chcą poznać prawdę, że przeszłość jest dla nich także ważna. [/b]