Na opakowaniu możemy przeczytać, że to „delikatne, soczyste kawałki piersi kurczaka, panierowane i usmażone”.
Nowy amerykański prezydent jest w Niemczech bardzo popularny.
W ramach obamomanii pojawiły się koszulki Obamy, lalki Obamy czy paski do spodni Obamy. Dlaczego więc nie paluszki?
Sprehe – firma specjalizująca się w produkcji mrożonek – liczy na sukces, tym bardziej że w Niemczech amerykańska kuchnia oraz styl życia stały się bardziej popularne. – Amerykanie są bardziej zrelaksowani. W przeciwieństwie do nas, sztywnych Niemców, do kanclerz Angeli Merkel – tłumaczyła dziennikarzowi „Spiegel Online” Judith Witting, dyrektor Sprehe ds. sprzedaży.
Kierownictwo Sprehe nie przywidziało jednak kłopotów: nazwa produktu jest dwuznaczna, toteż w żadnym z lokali Marty Gessler, znanej warszawskiej restauratorki, paluszki Obamy nie miałyby szans na znalezienie się w menu. – Skojarzenie jedzenia z częścią ciała człowieka nie jest zbyt fortunne – mówi „Rz” Gessler. – Nawet jeśli jest to Obama.