Leszek Miller uważał kiedyś, że prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. Z upływem lat zmienił zdanie i uznał, że prawdziwy mężczyzna nigdy nie kończy. Obydwa, erotycznie zabarwione bon moty są fałszywe. (...) Prawdziwych mężczyzn poznaje po zachowaniu w trakcie. Oczywiście w trakcie całego życia.
Żaden prawdziwy mężczyzna nigdy nie powiedziałby - jak Leszek Miller - że "jeżeli koło partii kręcą się osoby, kobiety nieatrakcyjne, to jest coś anachronicznego, coś co odstręcza wyborców." Jolanta Kwaśniewska słusznie, choć bardzo delikatnie, skrytykowała ten skandaliczny bełkot.
Najwyraźniej Leszek Miller uważa, że prawdziwi mężczyźni nigdy nie przepraszają. I trwa w błędzie również w sprawie oceny swoich rządów. Ich uczciwą, rzetelną, popartą danymi statystycznymi krytykę, uznaje za "stek bzdur i kłamstw" (SE, 17.09.2011). W dodatku bezczelnie mówi dziennikarzowi: "No to niech pan teraz zadzwoni do pani Senyszyn i zapyta się, czy wciąż podtrzymuje swoją opinię". Oczywiście, Leszku, że podtrzymuję. Faktów nie można zmienić.
Wszystkie Polki przepraszam za bezmyślną, obrzydliwie seksistowską wypowiedź Leszka Millera, najpiękniejszego członka SLD.
Gdzieś na horyzoncie widać kres SLD. Lider zamiast twardo przewodzić organizuje miałkie "eventy", a Leszek Miller obraża kobiety. Przeprosiny posłanki Senyszyn upadku partii raczej nie powstrzymają, zwłaszcza, że za jej skandaliczne wypowiedzi o Kościele na razie nie przeprosił nikt.