Katarzyna Piekarska: Przestrzegam kolegów i koleżanki przed „maczetnikami”

Kim są „maczetnicy”? Wiceszefowa SLD w Radiu dla Ciebie odpowiadała na pytania Piotra Gursztyna. Według Katarzyny Piekarskiej są pewne pola, w których Sojusz może współpracować z Ruchem Palikota

Publikacja: 27.10.2011 18:11

Katarzyna Piekarska: Przestrzegam kolegów i koleżanki przed „maczetnikami”

Foto: W Sieci Opinii

Na temat Rady Krajowej Sojuszu:

Przestrzegam kolegów i koleżanki przed „maczetnikami”, którzy chcą dziś wszystkich skrócić o głowę. Jest pytanie, jakiego rozliczenia i katharsis nam potrzeba, by nas wzmocnić. Może to lepiej, że osiągnęliśmy taki, a nie inny wynik. Od 2005 roku osiągamy pułap 11-13 procent. To nam dawało poczucie, że nie jest najgorzej i przy kolejnych wyborach otrzymamy poparcie w granicach 16-17 procent. To uśpiło naszą czujność.

Według Piekarskiej Ruch Palikota to pierwszy poważny konkurent SLD:

Jest potrzebna refleksja, być może wskazanie winnych. Ta kadencja będzie dla nas bardzo trudna. Z jednej strony musimy być opozycją w niełatwych warunkach, z drugiej strony po raz pierwszy pojawił się poważny konkurent po lewej stronie sceny politycznej. Widzę pewne pola do współpracy z Ruchem Palikota, np. w kwestiach tzw. pakietu światopoglądowego, zapowiedzianego przez Leszka Millera. Już wiadomo, że będziemy pracowali nad projektem dotyczącym związków partnerskich.

Piekarska mówiła też o spotkaniu Tusk - Miller.

Premier zaprosił Leszka Millera na śniadanie. Uważam że to dobrze, żeby premier spotykał się z przewodniczącymi klubów. W trakcie tej rozmowy premier przychylił się do postulatu Leszka Millera, by klub parlamentarny Sojuszu Lewicy Demokratycznej miał swojego wicemarszałka.

Katarzyna Piekarska zapowiedziała, że nie będzie ubiegać się o fotel przewodniczącego Sojuszu. To kolejny polityk, który nie chce dźwigać ciężaru "odnawiającej się" lewicy.

Na temat Rady Krajowej Sojuszu:

Przestrzegam kolegów i koleżanki przed „maczetnikami”, którzy chcą dziś wszystkich skrócić o głowę. Jest pytanie, jakiego rozliczenia i katharsis nam potrzeba, by nas wzmocnić. Może to lepiej, że osiągnęliśmy taki, a nie inny wynik. Od 2005 roku osiągamy pułap 11-13 procent. To nam dawało poczucie, że nie jest najgorzej i przy kolejnych wyborach otrzymamy poparcie w granicach 16-17 procent. To uśpiło naszą czujność.

Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent