"GPC" ujawniła dziś nagrania dziennikarza podającego się za asystenta Tomasza Arabskiego z Ryszardem Milewskim - prezesem sądu prowadzącego sprawę Amber Gold. Milewski bez problemu ustalał terminy kolejnych rozpraw zgodnie z propozycjami rozmówcy.
Ziemkiewicz mówi o obranie wymiaru sprawiedliwości:
Mamy do czynienia ze sprawą, która jest z jednej strony skandaliczna, a z drugiej absolutnie nie zaskakuje. A tymczasem to wciąż jest jak w PRL-u. Władza dzwoni, a urzędnik, który powinien być niezależny stoi na baczność jak ten facet w "Misiu", który dostał polecenie, że ma natychmiast paszporty załatwić i to na poduszkach. Nie sprawdza w ogóle, kto do niego dzwoni. Wystarczy, że się zapyta "Jak tam w waszym życiu osobistym?", co dla widza było jasną formułką, kogo bohater filmu udawał.
Myślę, że jest to dokładnie ta sama sytuacja, z której korzystał Wachowski, gdy wydzwaniał do ludzi absolutnie nie podlegających mu formalnie, nie mając prawa absolutnie wydawać im pleceń, i mówił "Jest życzeniem Pana prezydenta, żeby to i to zrobić". I oni to robili. A teraz sytuacja monopartii i Tuska jako pierwszego sekretarza sprzyja powrotowi do tych nawyków i zachowań i tego samego sposobu myślenia.
Publicysta dodaje, że Polska przez tyle lat nie doczekała się zmian w systemie sądowniczym: