Janusz Wojciechowski: Wymiar niesprawiedliwości do usług pana premiera

Europoseł PiS Janusz Wojciechowski nie może nadziwić się jak polski system sprawiedliwości zamienił się w... system niesprawiedliwości

Publikacja: 13.09.2012 16:28

Janusz Wojciechowski: Wymiar niesprawiedliwości do usług pana premiera

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Na początku swojego wpisu na blogu w salonie24.pl Wojciechowski zadaje pytania:

Krótki kurs niezawisłości sędziowskiej przeszliśmy w Gdańsku. Władza dzwoni - prezes ruki pa szwam - tak jest, skład sędziowski pod parą, ludzie odpowiednio dobrani, zaufani, w zależności od potrzeb mogą czytać akta dwa dni albo dwie minuty. Dwie minuty... czytaj, że jak trzeba to zamkną, a jeśli życzenie, to wypuszczą... Ile takich rozmów pan prezes odbył wcześniej? Ile spraw wyznaczył na telefon, ile składów sędziowskich ustawił, ile wyroków ustalił na zamówienie? Ale czy to tylko Gdańsk? W innych sądach podobni prezesi podobnych rozmów nie prowadzą? A prokuratorzy? Jak z ich niezależnością?

Wojciechowski dziwi się, że prezes sądu tak zareagował na rozmowę z nisko postawionym urzędnikiem:

Wydaje się, że cała ta niezależność sądów i prokuratur to jest co najwyżej niezależność od opozycji. A władza, nawet z niskiego szczebla (zadzwonił rzekomy asystent szefa kancelarii premiera, czyli noszący teczkę u noszącego teczkę za premierem). A jednak wystarczyło, żeby prezes sądu okręgowego wyprężył się jak struna i zameldował - sędziowie w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej czekają na dyspozycje w imieniu pana premiera..

Pisze również o samych zachowaniu prezesa już po ujawnieniu rozmów:

W dodatku prezes sądu zamiast podać się do dymisji i w mysią dziurę schować, jeszcze kontratakuje i oskarża dziennikarzy o powoływanie się na wpływy. Zapomina, że odpowiedzialność za powoływanie się na wpływy dotyczy tylko takich sytuacji, gdy ktoś chciał z tych wpływów skorzystać. Panie prezesie sadu - a z jakich to wpływów w kancelarii premiera chciał pan skorzystać i do czego to fałszywe pośrednictwo było panu potrzebne? Co pan tam miał do załatwienia i dla kogo? Wymiar niesprawiedliwości do usług pana premiera....

Na początku swojego wpisu na blogu w salonie24.pl Wojciechowski zadaje pytania:

Krótki kurs niezawisłości sędziowskiej przeszliśmy w Gdańsku. Władza dzwoni - prezes ruki pa szwam - tak jest, skład sędziowski pod parą, ludzie odpowiednio dobrani, zaufani, w zależności od potrzeb mogą czytać akta dwa dni albo dwie minuty. Dwie minuty... czytaj, że jak trzeba to zamkną, a jeśli życzenie, to wypuszczą... Ile takich rozmów pan prezes odbył wcześniej? Ile spraw wyznaczył na telefon, ile składów sędziowskich ustawił, ile wyroków ustalił na zamówienie? Ale czy to tylko Gdańsk? W innych sądach podobni prezesi podobnych rozmów nie prowadzą? A prokuratorzy? Jak z ich niezależnością?

Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent