Gazeta Wyborcza: W rządzie powinny posypać się głowy

Komentator "Wyborczej" w ostrych słowach krytykuje działania polskiego rządu ws. Jamału

Publikacja: 08.04.2013 17:09

Gazeta Wyborcza: W rządzie powinny posypać się głowy

Foto: Fotorzepa, PK Piotr Kowalczyk

Zastanawiając się nad całym gazowym zamieszaniem związanym z rosyjska rurą, można nawet dojść do wniosku, że Rosjanie swoimi grami obnażającymi słabości naszego rządu wyświadczają nam przysługę. Okazuje się bowiem, że wobec takiej niekompetencji (oby tylko niekompetencji) nawet tak platformolubne medium jak "Gazeta Wyborcza" nie może przejść obojętnie. Rząd krytykuje były polityk "Unii Wolności", Mirosław Czech.

Wstrzemięźliwość jest cnotą, lecz nie powinna oznaczać niedyskutowania i niepytania o postawę rządu. Na zewnątrz bowiem widać zatrważający chaos i tolerowanie braku nadzoru nad poczynaniami spółek kontrolowanych przez skarb państwa. Premier z mediów dowiaduje się o podpisaniu memorandum, minister skarbu państwa robi zaś wielkie oczy na oświadczenie prezydenta Rosji o budowie Jamału 2 i kolejne posunięcia EuRoPol Gazu, w którego radzie nadzorczej ma kilku swoich reprezentantów. Gdyby uznać, że to, co widzimy, odzwierciedla stan wewnątrz struktur państwa, powinny posypać się głowy. I to natychmiast, a nie po pewnym czasie. W innym przypadku należy wyciągnąć wniosek, że uczestniczymy w spektaklu mydlenia oczu opinii publicznej. Głowy dotychczas nie poleciały, zamiast tego w Petersburgu wicepremier Piechociński rozmawiał z Gazpromem o zasadach współpracy. Po przylocie do kraju odmówił odpowiedzi na pytanie, czy wiedział o podpisaniu memorandum. Wiedział zatem.

- pisze Czech i dodaje, że pomysł zbudowania południowej odnogi Jamału nie jest nowym pomysłem. I jest częścią rosyjskiej gry o energetyczną dominację nad Europą a zarazem próbą ukarania i "zmotywowania" Ukrainy do odwrócenia prozachodnich tendencji w jej polityce.

Czy nasz rząd tego nie wie i postępuje tak, jakby nie był świadom, co czyni ręka prawa, a co lewa? Wie, ale do tego, by upiec kilka pieczeni przy jednym ogniu, wybrał złą strategię. Kluczenia i zacierania śladów w nadziei, że wielu się w tym nie połapie i można będzie osiągnąć cele za stosunkowo niską cenę.

Przygotowanie memorandum EuRoPol Gazu z Gazpromem nie trwało parę dni. Nie jest to też dokument nic nieznaczący, jak przekonują politycy PO i PSL. O pomyśle pieremyczki wspomniał trzy lata temu w Polsce premier Putin. Zgoda Polski na jego koncepcję leżała, jak mniemam, na stole negocjacyjnym, gdy kilka miesięcy temu nasze władze rozmawiały z Gazpromem o obniżeniu ceny na gaz. Cena spadła, ale nadal płacimy - wraz z Litwą i Ukrainą - najwyższe stawki za rosyjski gaz.

Cena za pieremyczkę jest znana władzom polskim i rosyjskim. Należy mieć nadzieję, że o gotowości do jej zapłacenia poinformowaliśmy naszych partnerów w Brukseli, Berlinie i Kijowie. I że zyskaliśmy ich zrozumienie. W innym przypadku nasze władze okazałyby się całkowicie niepoważne.

Krótko mówiąc: nasz rząd jest albo skrajnie niekompetentny, albo skrajnie głupi. Problem w tym, że to nie pierwszy raz, kiedy to pokazuje. Pokazał to zresztą już wcześniej na polu energetyki, kiedy za umorzenie ponad miliarda złotych długu Gazpromu "wywalczył" obniżenie cen (które są nadal zbyt wysokie) surowca i niekorzystne dla Polski zmiany w kluczowej spółce EuRoPol Gaz. Tutaj nie wystarczy, że polecą głowy. "Polecieć" powinien cały rząd. Szkoda, że "Gazeta" mimo takiej wiedzy jeszcze do tego wniosku nie dojrzała.

Zastanawiając się nad całym gazowym zamieszaniem związanym z rosyjska rurą, można nawet dojść do wniosku, że Rosjanie swoimi grami obnażającymi słabości naszego rządu wyświadczają nam przysługę. Okazuje się bowiem, że wobec takiej niekompetencji (oby tylko niekompetencji) nawet tak platformolubne medium jak "Gazeta Wyborcza" nie może przejść obojętnie. Rząd krytykuje były polityk "Unii Wolności", Mirosław Czech.

Wstrzemięźliwość jest cnotą, lecz nie powinna oznaczać niedyskutowania i niepytania o postawę rządu. Na zewnątrz bowiem widać zatrważający chaos i tolerowanie braku nadzoru nad poczynaniami spółek kontrolowanych przez skarb państwa. Premier z mediów dowiaduje się o podpisaniu memorandum, minister skarbu państwa robi zaś wielkie oczy na oświadczenie prezydenta Rosji o budowie Jamału 2 i kolejne posunięcia EuRoPol Gazu, w którego radzie nadzorczej ma kilku swoich reprezentantów. Gdyby uznać, że to, co widzimy, odzwierciedla stan wewnątrz struktur państwa, powinny posypać się głowy. I to natychmiast, a nie po pewnym czasie. W innym przypadku należy wyciągnąć wniosek, że uczestniczymy w spektaklu mydlenia oczu opinii publicznej. Głowy dotychczas nie poleciały, zamiast tego w Petersburgu wicepremier Piechociński rozmawiał z Gazpromem o zasadach współpracy. Po przylocie do kraju odmówił odpowiedzi na pytanie, czy wiedział o podpisaniu memorandum. Wiedział zatem.

Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem