Rasistowskie pytanie vs. poprawność polityczna

Jak działa poprawność polityczna

Aktualizacja: 30.04.2014 20:54 Publikacja: 30.04.2014 14:00

Rasistowskie pytanie vs. poprawność polityczna

Foto: AFP

Nie ma obecnie w Stanach Zjednoczonych gorszej zbrodni, niż bycie rasistą. Głoszenie rasistowskich poglądów publicznie skazuje na społeczny ostracyzm i potępienie. Tak dziala poprawność polityczna - i w zasadzie dobrze, bo rasizm to wyjątkowo idiotyczna ideologia. Problem jednak w tym, że tak definicja "rasizmu", jak i "kara" za jego głoszenie cały czas, niemal bezwładnie się rozszerza, przez co coraz częściej "karanie" rasistów - prawdziwych  i wyimaginowanych - ma w sobie coś z polowania na czarownice. W rezultacie rasistą dziś może być nawet ktoś, kto nie głosi rasistowskich poglądów, ale np. nie popiera legalizacji małżeństw homoseksualnych - ponieważ według niektórych jest to taki sam jak sprzeciwianie się legalizacji małżeństw mieszanych rasowo (nie pytajcie mnie o logikę takiego stwierdzenia).

To, jak daleko zaszedł wpływ poprawności politycznej obrazuje sprawa, którą amerykańskie media żyły niemal non-stop w ostatnich kilku dniach - sprawa Donalda Sterlinga, właściciela drużyny NBA Los Angeles Clippers. Sterling okazał się być rasistą. Lecz rasistą ukrytym, bo swoją niechęć do przedstawicieli innych ras zdradzał wyłącznie w prywatnych rozmowach. Problem jednak w tym, że za to, że w upublicznionej przez jego partnerkę prywatnej rozmowie powiedział do niej:

Możesz sypiać z czarnymi, możesz przyprowadzać ich do domu i robić z nimi co chcesz, ale nie przychodź z nimi na moje mecze. Nie musisz się też pokazywać obok nich na zdjęciach na Instagramie

Sterling okazał się więc rasistą - co zważywszy na to, że zdecydowana większość graczy Clippers to czarnoskórzy, zakrawa na fantastyczną ironię. Sprawa wydaje więc dość trywialna, by nie rzec po prostu: głupia. Ale nic to, bo dzięki elementowi rasowemu przykuła uwagę mediów i urosła do rangi czołowego problemu. W rezultacie liga NBA wczoraj dożywotnio zdyskwalifikowała właściciela, odebierając mu de facto prawo do zarządzania klubem, oraz wlepiła mu ponad 2 miliony (sic!) dolarów grzywny.

Decyzję ligi w zasadzie można zrozumieć, bo tak klub, jak i NBA poniosła na skandalu straty wizerunkowe. Jednak tak drastyczna kara za to, co ktoś powiedział w prywatnej rozmowie musiała wzudzić duże kontrowersje wśród mediów. Musiała, lecz nie wzbudziła. Na konferencji prasowej po ogłoszeniu decyzji NBA nikt nie kwestionował słuszności decyzji - oprócz reporterki mocno prawicowej telewizji Fox News, która zadała następujące pytanie:

"Czy powinno się odbierać drużynę za karę za prywatną wypowiedź? Czy to nie jest równia pochyła?"

Pytanie wydaje się ważne, a wręcz podstawowe. Lecz tu właśnie docieramy do sedna sprawy, pokazującej, jak daleko posuwa się reżim poprawności politycznej. Pytanie dziennikarki uznano bowiem za przejaw bigoterii.  Oto, jak ten "incydent" opisuje popularny portal internetowy Huffington Post, który pytaniu dziennikarki poświęcił osobny artykuł:

Reporterka Fox News jest jedyną, która zdaje się mieć problem z dyskwalifikacją Donalda Sterlinga

- głosi nagłówek.

Zaś jako komentarz do sprawy przedstawiony jest prześmiewczy wpis z Twittera:

OCZYWIŚCIE Fox News musiało zadać pytanie, czy odebranie komuś drużyny za prywatne uwagi jest sprawiedliwe...

Tak to działa: nie wystarczy, że rasiści są karani przez społeczeństwo. Ukarani i wyśmiani muszą być też ci, którzy ośmielają się mieć wątpliwości co do słuszności tych kar. Szczególnie jeśli są z prawicy. Kto nie z nami, ten przeciwko nam, kto kwestionuje nasz porządek, ten rasista.

Nie ma obecnie w Stanach Zjednoczonych gorszej zbrodni, niż bycie rasistą. Głoszenie rasistowskich poglądów publicznie skazuje na społeczny ostracyzm i potępienie. Tak dziala poprawność polityczna - i w zasadzie dobrze, bo rasizm to wyjątkowo idiotyczna ideologia. Problem jednak w tym, że tak definicja "rasizmu", jak i "kara" za jego głoszenie cały czas, niemal bezwładnie się rozszerza, przez co coraz częściej "karanie" rasistów - prawdziwych  i wyimaginowanych - ma w sobie coś z polowania na czarownice. W rezultacie rasistą dziś może być nawet ktoś, kto nie głosi rasistowskich poglądów, ale np. nie popiera legalizacji małżeństw homoseksualnych - ponieważ według niektórych jest to taki sam jak sprzeciwianie się legalizacji małżeństw mieszanych rasowo (nie pytajcie mnie o logikę takiego stwierdzenia).

Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem