Jak przeprosić, żeby nie przeprosić

Czyli jak Palikot "przeprosił" Kaczyńskiego

Publikacja: 11.09.2014 14:24

Janusz Palikot

Janusz Palikot

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek jd Jerzy Dudek

Istnieje wiele różnych technik takiego wyrażenia przeprosin, które nie tylko nie przepraszają poszkodowanej osoby, lecz dodatkowo ją obrażają. Jedną z subtelniejszych - i popularniejszych w polityce - metod jest użycie frazy "przepraszam jeśli kogoś uraziłem" (tłum. przepraszam, że tak łatwo się obrażasz).

Jak wiadomo, Janusz Palikot nie należy jednak do miłośników subtelności i nie dla niego takie zagrywki. Dlatego jego zarządzone przez sąd przeprosiny Jarosława Kaczyńskiego za porównanie prezesa PiS do "bitych przez ojców do nieprzytomności" Hitlera i Stalina nie są w ogóle przeprosinami.

We wpisie na swoim blogu, Palikot najpierw przypomina swoje wypowiedzi, za które nie został skazany przez sąd:

1/ Janusz Palikot nie został zobowiązany do przeproszenia Jarosława Kaczyńskiego za swoje wystąpienie w programie „Szymon Majewski Show" z dnia 25 czerwca 2010 r. i dotyczące wypowiedzi, iż „...największym wilkiem polskiej polityki jest Jarosław Kaczyński.";

2/ Janusz Palikot nie został zobowiązany do przeproszenia Jarosława Kaczyńskiego za wywiad udzielony „Super Expressowi" w dniu 21 października 2010 roku w związku z zabójstwem działacza Prawa i Sprawiedliwości w Łodzi dotyczącego budowania w Polsce przez Jarosława Kaczyńskiego teatru nienawiści;

[itd.]

Dopiero potem zaś zamieszcza formułkę nakazaną przez sąd.

Przepraszam Pana Jarosława Kaczyńskiego za bezprawne naruszenie jego dóbr osobistych podczas wywiadu opublikowanego na stronie www.onet.pl w dniu 14 września 2010r. Oświadczam, iż moje stwierdzenie o psychopatycznych skłonnościach Pana Jarosława Kaczyńskiego jest nieprawdziwe, a porównanie do Hitlera i Stalina nieuzasadnione. Przepraszam, że naruszyłem dobre imię i godność osobistą Pana Jarosława Kaczyńskiego

Ale żeby nie było wątpliwości, jak wiele te przeprosiny znaczą i w jakim poważaniu ma wyrok sądu, nasz bohater dodaje:

Choć z wyrokiem sądu się nie zgadzam, to muszę go szanować. Inaczej grozi nam anarchia w stylu Kaczyńskiego, który nie uznaje prezydenta, premiera, Twojego Ruchu i wielu innych zjawisk.

Istnieje wiele różnych technik takiego wyrażenia przeprosin, które nie tylko nie przepraszają poszkodowanej osoby, lecz dodatkowo ją obrażają. Jedną z subtelniejszych - i popularniejszych w polityce - metod jest użycie frazy "przepraszam jeśli kogoś uraziłem" (tłum. przepraszam, że tak łatwo się obrażasz).

Jak wiadomo, Janusz Palikot nie należy jednak do miłośników subtelności i nie dla niego takie zagrywki. Dlatego jego zarządzone przez sąd przeprosiny Jarosława Kaczyńskiego za porównanie prezesa PiS do "bitych przez ojców do nieprzytomności" Hitlera i Stalina nie są w ogóle przeprosinami.

Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem