Krzysztof Stanowski ma do polityki taki stosunek, jak do dziennikarstwa – transakcyjny. Mieszał najpierw współpracę z zakładami bukmacherskimi z komentowaniem wydarzeń sportowych, a teraz kandydowanie w wyborach z dziennikarstwem. Swój start przedstawia jako performance i deklaruje, że nie chce być prezydentem.
Stan Tymiński i Paweł Kukiz kandydując na prezydenta też nie byli brani na poważnie
Paweł Kukiz też zapowiadał, że nie chce być politykiem, a w wyborach prezydenckich zdobył ponad 20 proc. głosów. I pomógł Andrzejowi Dudzie zostać głową państwa, a teraz jest zawodowym posłem i zasiada kolejną kadencję w Sejmie. Wciąż przekonuje, że nie jest politykiem, ale niewielu już wierzy posłowi kandydującemu dziś z list PiS.
Czytaj więcej
Jak zapowiedział w wywiadzie inaugurującym działanie Kanału Zero, tak zrobił. Krzysztof Stanowski rozpoczął swój najnowszy happening - i wystartuje w wyborach prezydenckich.
Stanisław Tymyński, kandydując w wyborach prezydenckich w 1990 roku, wydawał się żartem. Szybko przestał nim być, gdy w pierwszej turze wyeliminował jednego z pretendentów do najwyższego urzędu w państwie, Tadeusza Mazowieckiego i wszedł z Lechem Wałęsą do drugiej tury, ocierając się o prezydenturę.
Ze Stanowskim jest podobnie. Absurdalne wystąpienie, zapowiadające start w wyborach, deklaracja, że nie chce być prezydentem i funkcjonowanie na wariackich papierach mają mu pomóc, nie przeszkodzić.