W zamachach na bloki mieszkalne w Rosji w 1999 roku zginęło ponad 300 osób. Atak na moskiewski teatr na Dubrowce w 2002 roku kosztował życie 173 osób. W wyniku ataku terrorystycznego na szkołę w Biesłanie zginęło 334 ludzi, z czego połowę stanowiły dzieci. W zamachu na moskiewskie metro zginęło ponad 40 osób. W 2011 roku na lotnisku w Domodiedowo wysadził się terrorysta samobójca, który zabił 38 osób. Na dworcu kolejowym w Wołgogradzie w 2013 roku w podobnym zamachu zginęło 18 ludzi.
To tylko najbardziej znane zamachy, do których dochodziło w ostatnich latach w Rosji. A było ich znacznie więcej. Akty terroryzmu, niezależnie od tego kto za nimi stał i jakie miał intencje, zawsze jednoczyły szeregowych Rosjan, a zwłaszcza zwolenników Putina. Kreml zaostrzał walkę z wrogami zarówno tymi zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi.
Ale tym razem sytuacja jest inna, znacznie bardziej groźniejsza. Bo od ponad dwóch lat trwa pełnoskalowa wojna.
Wojna Rosji z Ukrainą: Kreml potrzebuje setek tysięcy nowych żołnierzy
Gdy piszę ten tekst ostateczna liczba ofiar nie jest jeszcze znana, media rosyjskie donoszą o dziesiątkach zabitych.