Konfederacja Bosaka i Mentzena ogłosiła, że zawiera sojusz z Bezpartyjnymi Samorządowcami. Tyle tylko, że to pospolite kłamstwo. Nikt z decyzyjnego środowiska Bezpartyjnych ani władze stowarzyszenia, federacji oraz partii, nie dały zgody na zawarcie takiego egzotycznego aliansu.
Fraternizacja z organizacją słynącą z wykluczających i antysemickich wypowiedzi, używającą języka nienawiści wobec mniejszości narodowych nigdy nie była rozważana przez Bezpartyjnych Samorządowców. To sprzeczne z naszym samorządowym i proeuropejskim DNA, które mamy na sztandarach od momentu powstania formacji.
Czytaj więcej
„Nie ma żadnej koalicji Bezpartyjnych Samorządowców z Konfederacją. Konfederacja ukradła naszą na...
Konfederacja dokonała zatem zwykłej kradzieży tożsamości. Dlaczego jej liderzy w osobach wicemarszałka Bosaka i Mentzena zgodzili się na ten ruch? Odpowiedz jest wielowątkowa.
Po pierwsze Konfederacja wywodzi się z nurtu środowisk radykalnych nawołujących do zmiany porządku ustrojowego w Polsce. Pozycja tego ugrupowania zależy tylko i wyłącznie od koniunktury gospodarczej w kraju. Jeśli wzrasta PKB i dobrobyt obywateli, jej sondaże spadają. Natomiast jeśli mamy do czynienia z kryzysem, ich poparcie rośnie. To typowe dla tego typu formacji, bezprogramowych, bazujących jedynie na populizmie i tanim radykalizmie. W tym momencie nie widać w Polsce załamania koniunktury. Inflacja się ustabilizowała, bezrobocie nie rośnie a czynnik akceptacji władzy centralnej jest duży. Stanowi to oczywiście ogromne zagrożenie dla radykałów, którzy tym samym tracą możliwość pozyskiwania elektoratu. Dlatego jedynym rozwiązaniem, które pomogłoby ratować wynik Konfederacji w zbliżających się wielkimi krokami wyborach samorządowych, jest formuła quasi koalicyjnego startu, pokazującego, że nie są samotną wyspą.