PiS chyba chce mnie zmusić do głosowania w wyborach. Ogłosił bowiem kolejny „konkret” programowy. Najpierw obiecał windy i garaże („Przyjazne osiedle”), potem, że da ludziom jeść w szpitalach („Dobry posiłek”) a teraz straszy programem „Lokalna półka”. Chce wprowadzić obowiązek, aby markety w swojej ofercie miały minimum dwie trzecie owoców, warzyw, produktów mlecznych i mięsnych oraz pieczywa pochodzących od lokalnych dostawców. Nic nowego, ten postulat pojawił się już trzy lata temu. Ale Ministerstwo Rozwoju uznało go za sprzeczny z… prawem unijnym.
Czytaj więcej
Program "Lokalna półka" to trzeci "konkret" prezentowany przez Prawo i Sprawiedliwość w ramach akcji prowadzonej od 4 września.
Jak Hilary Minc handel uporządkował
Pomysł przypomniał mi to, co dziadek opowiadał o „bitwie o handel” wytoczonej Polsce i Polakom (i Polkom oczywiście) przez PPR w 1947 roku. „Bitwą” dowodził niejaki Hilary Minc – przewodniczący Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego, członek tajnego Centralnego Biura Komunistów Polski przy WKP(b) (Komitet Centralny Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego), minister przemysłu i handlu, nadzorujący nie tylko handel, ale i aparat bezpieczeństwa. Nazwano to „polityką gospodarczą”. Miała ona na celu „uporządkowanie” handlu zgodnie z ideologicznymi preferencjami rządzących. O skutkach tej polityki moim rówieśnikom nie muszę pisać. Młodzi niech sobie poszukają. Choć pewnie nie uwierzą w to, co znajdą, bo ciągle powtarzają, że to liberałowie zniszczyli dorobek PRL-u.
Gospodarcze preferencje ideologiczne
Pomny tych skutków, trochę się zaniepokoiłem, słysząc że PiS postanowił uporządkować handel zgodnie z własnymi preferencjami ideologicznymi. Jest co prawda spora nadzieja, że skończy się to na zapowiedziach – jak z windami i garażami, a wcześniej z „milionem samochodów elektrycznych” – ale pewne ryzyko jednak istnieje. W końcu groźba wprowadzenia „wolnych niedziel”, które należy spędzać na mszy świętej z rodziną, a nie na zakupach, została zrealizowana.
Czytaj więcej
PiS łapie kolejną srokę za ogon w kampanii wyborczej i pomysłem na lokalną półkę znowu chce walczyć o produkty polskie w ofercie sklepów. Tylko, że one same dawno już to zrobiły