Robert Gwiazdowski: PiS rozpoczyna ideologiczną bitwę o handel

Trochę się zaniepokoiłem, słysząc że PiS postanowił uporządkować handel zgodnie z własnymi preferencjami ideologicznymi. PiS chyba chce mnie zmusić do głosowania w wyborach. Jest pewna nadzieja, że skończy się tylko na zapowiedziach, ale pewne ryzyko istnieje.

Publikacja: 06.09.2023 13:46

Kadr ze spotu PiS

Kadr ze spotu PiS

Foto: X

PiS chyba chce mnie zmusić do głosowania w wyborach. Ogłosił bowiem kolejny „konkret” programowy. Najpierw obiecał windy i garaże („Przyjazne osiedle”), potem, że da ludziom jeść w szpitalach („Dobry posiłek”) a teraz straszy programem „Lokalna półka”. Chce wprowadzić obowiązek, aby markety w swojej ofercie miały minimum dwie trzecie owoców, warzyw, produktów mlecznych i mięsnych oraz pieczywa pochodzących od lokalnych dostawców. Nic nowego, ten postulat pojawił się już trzy lata temu. Ale Ministerstwo Rozwoju uznało go za sprzeczny z… prawem unijnym. 

Czytaj więcej

Kolejna obietnica PiS: Program "Lokalna półka"

Jak Hilary Minc handel uporządkował

Pomysł przypomniał mi to, co dziadek opowiadał o „bitwie o handel” wytoczonej Polsce i Polakom (i Polkom oczywiście) przez PPR w 1947 roku. „Bitwą” dowodził niejaki Hilary Minc – przewodniczący Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego, członek tajnego Centralnego Biura Komunistów Polski przy WKP(b) (Komitet Centralny Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego), minister przemysłu i handlu,  nadzorujący nie tylko handel, ale i aparat bezpieczeństwa. Nazwano to „polityką gospodarczą”. Miała ona na celu „uporządkowanie” handlu zgodnie z ideologicznymi preferencjami rządzących. O skutkach tej polityki moim rówieśnikom nie muszę pisać. Młodzi niech sobie poszukają. Choć pewnie nie uwierzą w to, co znajdą, bo ciągle powtarzają, że to liberałowie zniszczyli dorobek PRL-u. 

Gospodarcze preferencje ideologiczne

Pomny tych skutków, trochę się zaniepokoiłem, słysząc że PiS postanowił uporządkować handel zgodnie z własnymi preferencjami ideologicznymi. Jest co prawda spora nadzieja, że skończy się to na zapowiedziach – jak z windami i garażami, a wcześniej z „milionem samochodów elektrycznych” – ale pewne ryzyko jednak istnieje. W końcu groźba wprowadzenia „wolnych niedziel”, które należy spędzać na mszy świętej z rodziną, a nie na zakupach, została zrealizowana. 

Czytaj więcej

Piotr Mazurkiewicz: Zawracanie Wisły kijem czyli skąd polskie truskawki w zimie

Czy banan jest warty tyle, co jabłko?

Ze szczegółów technicznych interesuje mnie, jak będą liczone proporcje polskich/lokalnych i „cudzoziemskich” owoców, warzyw czy jogurtów: ilościowo (jeden banan = jedno jabłko) czy wartościowo (banany za 10 zeta = jabłka za 10 zeta)? I czy będzie decydowało miejsce produkcji, czy kraj pochodzenia kapitału  producenta? Jakkolwiek będzie, pewne jest, że ceny tych owoców i jogurtów wzrosną. Współcześni Mincowie z PiS-u rozwalą sieciom handlowym całą logistykę, dzięki której budują one swoje cenowe przewagi konkurencyjne. 

Ciekawe, jak w tych warunkach będzie wyglądała realizacja programu „Dobry posiłek”? Bo jak podrożeją owoce i jogurty, to szpitale ich nie będą mogły kupić

Ciekawe, jak w tych warunkach będzie wyglądała realizacja programu „Dobry posiłek”? Bo jak podrożeją owoce i jogurty, to szpitale ich nie będą mogły kupić. No, chyba że Krajowa Grupa Spożywcza będzie sprzedawała taniej. Ale jak miałaby sprzedawać taniej, skoro sama ma je kupować drożej? To się, niestety, musi skończyć jak za Minca. 

Autor

Robert Gwiazdowski

Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI

Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Ucieczka Romanowskiego to początek problemów PiS
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Magdeburg. Nowy rozdział historii terroru
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Andrzej Duda pasuje do MKOl
Publicystyka
Kryzys polityczny wokół ministra Wieczorka zatacza coraz szersze kręgi
Materiał Promocyjny
W domu i poza domem szybki internet i telewizja z Play
Publicystyka
Jan Zielonka: Co przyniesie następny rok?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku