Miłośnicy ulubionego zajęcia wyborców opozycji, czyli narzekania na jej liderów, mieli ostatnio sporo radości. A to działacze Razem ostro zaatakowali Donalda Tuska za pomysł zerowego oprocentowania kredytów mieszkaniowych, a to posłanki PO i Lewicy skrytykowały Szymona Hołownię i Władysława Kosiniaka-Kamysza za inicjatywę referendum w sprawie aborcji. Słowem – jest źle, opozycja się kłóci, a PiS wygra wybory.
Mam zupełnie odmienne zdanie w sprawie ostatnich wydarzeń. Wreszcie liderzy opozycji zaczynają mówić własnym głosem, bo zrzucili pęta związane z możliwością wystawienia jednej listy. Wiele wskazuje na to, że ukształtował się nam ostateczny układ, w jakim antypis pójdzie do wyborów, czyli KO osobno, Lewica osobno oraz koalicja PSL z PL2050. Wiele może się jeszcze zdarzyć, ale na chwilę obecną wygląda to właśnie tak.