Jacek Nizinkiewicz: Nie podnosić politycznego złota

W czasie agresji Rosji na Ukrainę partia Jarosława Kaczyńskiego może pójść cyniczną drogą Konfederacji i Solidarnej Polski lub drogą dialogu Andrzeja Dudy. Przed PiS czas kluczowych decyzji.

Publikacja: 21.03.2022 21:00

Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki w czasie wizyty w Kijowie

Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki w czasie wizyty w Kijowie

Foto: AFP

W czasie agresji Rosji na Ukrainę ogólnie PiS zachowało się jak trzeba. Nie ma drugiego państwa na świecie, które przyjęłoby ponad 2 mln uchodźców z Ukrainy. W czasie wojny premier Mateusz Morawiecki z wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim, wraz z premierami Czech i Słowenii, jako jedyni liderzy państwa pojechali do oblężonego Kijowa spotkać się z prezydentem Ukrainy. Delegacja nie tylko symbolicznie okazała wsparcie Ukrainie, ale również pokazała, że mimo ataków państwo ukraińskie działa, a Wołodymyr Zełenski przyjmuje zagraniczne delegacje.

Szafowanie antyunijną retoryką jest zgodne z interesem politycznym Solidarnej Polski, ale niezgodne z polską racją stanu

Przeciwnicy PiS wizytę w Kijowie wyśmiali. A to, że premier z wicepremierem stoją we dwóch przy jednej mównicy, a to że zdjęcia premierów z pociągu były memogenne lub prezes zagapił się przy podaniu ręki Zełenskiemu. Od czasu kiedy śp. Maria Kaczyńska wnosiła mężowi na pokład samolotu koszulę (a nie reklamówkę z kanapkami) nie było takiego ataku szyderstw, jak na wizytę Kaczyńskiego z Morawieckim. O próbach robienia z Kaczyńskiego współpracownika Putina nawet nie ma co wspominać, bo to retoryczne pukanie w dno od spodu. Podczas wizyty prezes PiS mówił o pokojowej (nie zbrojnej!) misji NATO, co wywołało słuszne kontrowersje, ponieważ mgławicowa zapowiedź nie była uzgodniona z partnerami z NATO. Dlatego dobrze, że skoro prezes powiedział „a”, to teraz prezydent Andrzej Duda powie „b” i na szczycie NATO zgłosi propozycję misji pokojowej na Ukrainie. Okaże się, ile wart jest pomysł Kaczyńskiego.

Członkowie NATO mają prawo, a wręcz obowiązek zgłaszać propozycje.

Jednak nieco inaczej sytuacja wygląda, jeśli przyjrzymy się jej wnikliwiej.

Czytaj więcej

Polska, Słowacja, Węgry i Rumunia nie proszą Unii o pomoc w przyjmowaniu Ukraińców

Próba wykorzystania kryzysu humanitarnego do wyciągnięcia pieniędzy z KPO jest niegodna. Podobnie jak próba zagwarantowania bezkarności urzędniczej w ustawie dotyczącej uchodźców. Kaczyński z Morawieckim zapowiedzieli likwidację Izby Dyscyplinarnej i powinni dotrzymać słowa na najbliższym posiedzeniu Sejmu, żeby należne Polsce unijne środki popłynęły błyskawicznie.

Szafowanie antyunijną retoryką jest zgodne z interesem politycznym Solidarnej Polski, ale niezgodne z polską racją stanu. Powrót do rządu antyunijnego Janusza Kowalskiego, który chce referendum ws. obecności Polski w UE oznaczałby, że PiS zamierza podążać antyunijnym szlakiem. Jeszcze dalej idzie Konfederacja, której skończyło się pandemiczne paliwo polityczne i teraz chce zdobyć punkty poparcia na podgrzewaniu w społeczeństwie nastrojów antyukraińskich. PiS już wygrało wybory w 2015 r. na podgrzewaniu antyuchodźczych fobii Polaków.

Licytowanie się PiS z Konfederacją na antyuchodźczość byłoby policzkiem dla Polaków wspierających Ukraińców i hańbą narodową po otwartości, jaką państwo okazało naszym siostrom i braciom ze Wschodu. Nawet jeśli politycy PiS nie lubili Władysława Bartoszewskiego, to powinni pamiętać motto byłego szefa MSZ: „Warto być przyzwoitym”, nawet jeśli nie zawsze to się opłaca. Niejedną taką Konfederację i Solidarną Polskę polityka już wypluła, a historia zapomniała. Ich drogą iść nie warto.

W czasie agresji Rosji na Ukrainę ogólnie PiS zachowało się jak trzeba. Nie ma drugiego państwa na świecie, które przyjęłoby ponad 2 mln uchodźców z Ukrainy. W czasie wojny premier Mateusz Morawiecki z wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim, wraz z premierami Czech i Słowenii, jako jedyni liderzy państwa pojechali do oblężonego Kijowa spotkać się z prezydentem Ukrainy. Delegacja nie tylko symbolicznie okazała wsparcie Ukrainie, ale również pokazała, że mimo ataków państwo ukraińskie działa, a Wołodymyr Zełenski przyjmuje zagraniczne delegacje.

Pozostało 83% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki