W czasie agresji Rosji na Ukrainę ogólnie PiS zachowało się jak trzeba. Nie ma drugiego państwa na świecie, które przyjęłoby ponad 2 mln uchodźców z Ukrainy. W czasie wojny premier Mateusz Morawiecki z wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim, wraz z premierami Czech i Słowenii, jako jedyni liderzy państwa pojechali do oblężonego Kijowa spotkać się z prezydentem Ukrainy. Delegacja nie tylko symbolicznie okazała wsparcie Ukrainie, ale również pokazała, że mimo ataków państwo ukraińskie działa, a Wołodymyr Zełenski przyjmuje zagraniczne delegacje.
Szafowanie antyunijną retoryką jest zgodne z interesem politycznym Solidarnej Polski, ale niezgodne z polską racją stanu
Przeciwnicy PiS wizytę w Kijowie wyśmiali. A to, że premier z wicepremierem stoją we dwóch przy jednej mównicy, a to że zdjęcia premierów z pociągu były memogenne lub prezes zagapił się przy podaniu ręki Zełenskiemu. Od czasu kiedy śp. Maria Kaczyńska wnosiła mężowi na pokład samolotu koszulę (a nie reklamówkę z kanapkami) nie było takiego ataku szyderstw, jak na wizytę Kaczyńskiego z Morawieckim. O próbach robienia z Kaczyńskiego współpracownika Putina nawet nie ma co wspominać, bo to retoryczne pukanie w dno od spodu. Podczas wizyty prezes PiS mówił o pokojowej (nie zbrojnej!) misji NATO, co wywołało słuszne kontrowersje, ponieważ mgławicowa zapowiedź nie była uzgodniona z partnerami z NATO. Dlatego dobrze, że skoro prezes powiedział „a”, to teraz prezydent Andrzej Duda powie „b” i na szczycie NATO zgłosi propozycję misji pokojowej na Ukrainie. Okaże się, ile wart jest pomysł Kaczyńskiego.
Członkowie NATO mają prawo, a wręcz obowiązek zgłaszać propozycje.
Jednak nieco inaczej sytuacja wygląda, jeśli przyjrzymy się jej wnikliwiej.