I trudno się temu dziwić: byli tak blisko... Już był w ogródku, już witał się z gąską - jak w wierszyku dla dzieci. Już mieli TVN jak bocian żabę; już szef TVP zacierał ręce, że nie będzie konkurencji dla jego stacji. A tu masz... Taki klops. Kicha. Toż to gorsze od zdrady Ryszarda Kuklińskiego, który wykradł sowieckie plany ataku na Europę. I mało ważne jest dla nich uzasadnienie Prezydenta, który i tak zbyt długo akceptował niszczenie demokratycznego państwa, niezawisłości sądów i sędziów, upodlenie polskich kobiet, indoktrynację niewykształconych, kłamstwo, skrywanie pławiącej się w nepotyzmie i pieniądzach podatników nomenklaturze, inwigilację polityków (Pegasus), oponentów politycznych, kto wie, czy i nie jego samego. I zapewne, tak jak milionom zatrwożonych Polaków, sen mu spędzała z powiek myśl, że nie dość, iż straciliśmy szacunek w oczach Europejczyków i świata, to w końcu przegonią nas z Unii lub zmarginalizują całkowicie; za sprzeciwianie się orzeczeniom TSUE, za zorganizowanie zlotu międzynarodowych neofaszystów w Warszawie, za pogardę dla ludzi, umierających z głodu, zimna i wycieńczenia w polskich lasach (którzy nam tu różne mikroby i zoofilię chcą wszczepić). Pominął też milczeniem, że dzięki politycznym działaniom pod dyktando partyjnych interesów jego partii, Ministerstwo Zdrowia zaniechało ochrony obywateli przed pandemią. Nie zabezpieczono nas przed skutkami zarazy; nie dofinansowano służby zdrowia, nie wprowadzono wcześniejszych obostrzeń. Efekt porażający: od początku pandemii zmarło ponad 90 000 Polaków, czyli o 20 000 więcej, niż poległo w kampanii wrześniowej w 1939 roku!
Szok. Niedowierzanie. Prezydent zawetował ustawę "lex TVN"
Prezydent zaoszczędził tej ponurej wyliczanki swoim kolegom i sobie; przemilczał zawstydzony, że dał się wciągnąć w matactwa i krętactwa. Tak sądzę. A może poszedł krok dalej; zrozumiał, że Amerykanie szybciej niż myślimy wyprowadzą swoje wojska, a wtedy stracimy jedynego silnego sojusznika, z którym liczą się Rosjanie. A może jeszcze jeden krok poszedł do przodu, i dostrzegł, że ta ustawa może być cząstką dalekosiężnego, od lat realizowanego rosyjskiego planu; że w Moskwie została spreparowana, a na Nowogrodzkiej, prorosyjskimi kanałami "wklejona" w głowy polskich polityków. Wiadomo: Rosjanie słyną z chytrości i wytyczają (niestety, my tego nie umiemy), dalekosiężne, polityczne cele. Władimir Putin od lat wszelkimi sposobami stara się rozbić jedność Unii Europejskiej, aby Rosja na powrót stała się hegemonem w Europie wschodniej. Polska ma krążyć po orbicie jego mocarstwa.
Zatem protesty Polaków, bitwa o wolne media, to nie tylko walka o demokrację. To intuicja Narodu nakazuje bronić naszej niepodległości. Być może właśnie to dostrzegł i zrozumiał Pan Prezydent. Rozpoznał co się szykuje i jaką drogą - wolno, bo wolno - podąża wschodni walec. Także i to, że w tej sprawie emisariuszem Putina jest Viktor Orban. Być może rozszyfrował tę układankę, dostrzegł wielkie dla Polski zagrożenie, co sprawiło, że zawetował ustawę. Niewyobrażalnie szkodliwą dla polskiej racji stanu - w swoim pokłosiu prowadzącą do kolejnego zakleszczenia Polski.
Dlatego, wbrew oczekiwaniom członków swojej partii, nie odesłał jej do Julki, najlepszej koleżanki sztukmistrza z Nowogrodzkiej (nie Lublina), bo wiedział, czym to się skończy. I chwała Panu za to, Panie Prezydencie! Tym razem stanął Pan na wysokości zadania. To nic, że w Pańskim obozie już szepczą: "zdrajca". To bez znaczenia. Ważne jest, że spełnił Pan wolę zdecydowanej większości świadomych obywateli. Ważne, że w tym zwrotnym punkcie naszej historii, powiedział Pan: "Stop!". Obronił swój honor, i honor Polaków.