Problem w tym, że żyjemy w czasach, kiedy spełniły się nie tylko jego proroctwa dotyczące technologii. „Nikt nic nie czyta, a jeśli czyta, to nic nie rozumie, a jeśli nawet rozumie, to nic nie pamięta" – mówi sformułowane wiele lat temu prawo Lema, które zapowiadało epokę powszechnej ignorancji. Ale jakże trafnie. Rzecz jasna, prawo dotyczy również samego Lema, który nie jest dziś czytany tak masowo i tak uważnie, jak na to zasługuje. Ale powiedzmy sobie jasno, kto jest czytany poza twórcami produktów literaturopodobnych?
Lem przewidział powstanie internetu, smartfonów, e-booków, rzeczywistość wirtualną, kolonizację kosmosu, klonowanie i dziesiątki innych rzeczy, które dziś możemy oglądać na własne oczy. Ale co najmniej równie ważne są jego diagnozy społeczne. Otóż chyba nikt (może poza nienawidzącym go Phillipem Dickiem) nie postawił tak trafnej diagnozy skutków postępu technologicznego. Jako urodzony pesymista i świadek dwóch totalitaryzmów, autor „Solaris" nie miał wątpliwości, że w dużej mierze będą to skutki opłakane.
Lem przewidział powstanie internetu, smartfonów, e-booków, rzeczywistość wirtualną, kolonizację kosmosu, klonowanie i dziesiątki innych rzeczy, które dziś możemy oglądać na własne oczy.
„Dopóki nie zajrzałem do internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" – miał kiedyś powiedzieć Lem. Czy powiedział? Źródła tego nie potwierdzają. Ale już sam fakt, że przypisuje mu się te słowa, świadczy o przenikliwości pisarza. „Za naciśnięciem guzika może na nas runąć lawina informacji, których nie jesteśmy w stanie strawić i skonsumować; tak samo jak nie może jeden człowiek zjeść tego, co w danym dniu oferują wszystkie restauracje, chociażby był ze wszystkimi połączony internetem" – to już cytat prawdziwy z „Bomby megabitowej". U samych początków internetu Lem przewidział, że istota tego, dominującego dziś, medium to nadmiar, dezinformacja, głupota i arogancja. Dziś i my widzimy, że mimo niewątpliwych zalet globalna sieć jest matecznikiem antyszczepionkowych przesądów, terenem niewiarygodnej agresji i nieustannego fałszerstwa. W objętości felietonu nie da się przywołać innych niezwykle trafnych prognoz Lema. Ale w stulecie jego urodzin warto zauważyć, że bodaj bardziej niż pisarz broni się jako intelektualista. I że, niestety, zazwyczaj miał rację.