Latanie samolotem rejsowym nie jest dla mnie dyshonorem, ale z pewnością stanowi utrudnienie przy planowaniu spotkań – przyznaje sam prezydent, dodając, że cały terminarz wizyty musi być wtedy uzależniony od rozkładu lotów i nie zawsze da radę wszystko pogodzić. Dwa embraery, które wydzierżawił państwu LOT, nie polecą tak daleko. Do tupolewa na taką trasę potrzeba więcej wyszkolonych na tej maszynie pilotów. Po smoleńskiej katastrofie ich brakuje. Czarter dużego odrzutowca jest zbyt drogi dla tak nielicznej delegacji.
Prezydentowi będzie towarzyszyła Pierwsza Dama i kilkunastoosobowa delegacja najbliższych współpracowników – mówi Joanna Trzaska-Wieczorek, rzecznik prezydenta. Dlatego zdecydowano się na lot rejsowy, choć takie rozwiązanie też nie będzie tanie. Bilety w klasie biznes kosztują po kilka tysięcy złotych od osoby.
Jak można poważnie traktować państwo, którego prezydent przylatuje do najpotężniejszego mocarstwa na świecie rejsowym samolotem? – nie ma wątpliwości poseł Mariusz Kamiński z PiS.
Jak widać w dziedzinie ośmieszania Polski na arenie międzynarodowej każdy znajdzie coś dla siebie. Premier Tusk jest uśmiechniętą twarzą polskiej prezydencji oraz ekspertem od Ameryki Południowej. Minister Sikorski - lordem angielskich kompromitacji i poszukiwań „polskich następców Brevika”. Zaś prezydent Komorowski układa gazową rurę na Wschodzie, a do USA lata jako turysta i wcale nie na „drzwiach od stodoły”.