Jak nieoficjalnie się dowiadujemy, prezydent podczas środowego spotkania rzeczywiście nie odpytywał Tuska i Pawlaka z listy przyszłych i obecnych ministrów. Nie stronił jednak od tematów dotyczących sytuacji w Platformie, gdzie po wyborach wyraźnie, na korzyść Tuska, zmienił się układ wewnątrzpartyjnych sił.
(...) Schetyna nie krył, że ma doskonałe relacje z prezydentem. To jemu zresztą zawdzięczał stanowisko marszałka Sejmu zwolnione po wyborze na prezydenta przez Bronisława Komorowskiego. Tuż po wyborach Schetyna dowiedział się, że marszałkiem Sejmu już jednak nie będzie. Donald Tusk ogłosił, że rekomenduje na tę funkcję Ewę Kopacz, szefową resortu zdrowia. Być może więc Donald Tusk usłyszał teraz od Bronisława Komorowskiego kilka niewygodnych pytań na temat marginalizacji Grzegorza Schetyny.
Prezydenta interesowały też ponoć kwestie związane z bieżącą współpracą między PSL a Platformą. Komorowski miał się szczególnie zainteresować przepływem informacji pomiędzy tymi dwiema partiami, a także lansowanym przez Polskie Stronnictwo Ludowe planem stworzenia koalicyjnego konwentu w trzyosobowym składzie do podejmowania bieżących ustaleń pomiędzy koalicjantami.
Czyżby aż tak źle się działo we Froncie Jedności Narodu, że sam apolityczny prezydent Komorowski wzywa na dywanik Donalda Tuska i jego koalicjanta z PSL? Grzegorz "Zemszczę Się" to jednak twardy zawodnik.