Ewa Kopacz: Leków może zabraknąć, to się zdarza

Zdaniem byłej minister zdrowia i obecnej marszałek Sejmu za skandal z brakiem dostępności leków dla chorych na raka odpowiadamy… my wszyscy. "Może popsuć się linia produkcyjna, mogą zdechnąć chomiki w hodowli. To się zdarza" - mówi Ewa Kopacz.

Publikacja: 26.04.2012 15:44

W TVN24 pani marszałek opowiadała m.in. o tym, jak ocenia pracę swojego następcy, Bartosza Arłukowicza, za którego kadencji doszło do kilku poważnych kryzysów, m.in. strajku lekarzy i aptekarzy w związku z ustawą refundacyjną, protestów pacjentów przeciwko podwyżkom cen leków oraz problemów z dostępem do leków onkologicznych:

Na początku Arłukowiczowi, jak każdemu ministrowi, nie wszystko wyjdzie. Ale on bardzo się stara. Liczę, że sfinalizuje przygotowane przeze mnie w poprzedniej kadencji ustawy. Bardzo chciałabym, by polskie społeczeństwo miało dla niego choć odrobinę wyrozumiałości.

Marszałek przyznaje jednocześnie, że ostatnio nie miała okazji rozmawiać z ministrem Arłukowiczem, ponieważ był on „bardzo zajęty":

Ma problemy w resorcie. Więc dobrze, że pracuje, niżby im się tylko przyglądał. Trochę świerzbi mnie ręka, żeby zadzwonić i powiedzieć: Bartek dawaj te ustawy, które zostały do sfinalizowania. W ministerstwie czekają jeszcze projekty, m.in. ustawa o zdrowiu publicznym oraz ustawa o badaniach klinicznych, która uderza w koncerny medyczne.

Pytana o to, kto odpowiada za sytuację, w której brakuje leków dla chorych na raka, marszałek odpowiada:

Rozumiem, że wszystko może się zdarzyć, że może się popsuć linia produkcyjna, że mogą zdechnąć chomiki w hodowli... Kiedy ja byłam ministrem, takie rzeczy się zdarzały. Producent leków do chemioterapii wycofał część swego asortymentu z polskiego rynku, uznając, że sprzedaż nad Wisłą mu się nie opłaca. To pokazuje, że trzeba być twardym wobec koncernów farmaceutycznych. A odpowiedzialność mamy wszyscy. Wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób sprawują opiekę nad polskim pacjentami, zaczynając od lekarza, który się opiekuje i ustala chemioterapię, poprzez dyrektora szpitala, skończywszy na konsultancie wojewódzkim, krajowym.

Druga osoba w państwie po raz kolejny przekracza granice absurdu, odsuwając od siebie odpowiedzialność za blamaż i katastrofę w polskiej służbie zdrowia.

Czytaj W sieci opinii

W TVN24 pani marszałek opowiadała m.in. o tym, jak ocenia pracę swojego następcy, Bartosza Arłukowicza, za którego kadencji doszło do kilku poważnych kryzysów, m.in. strajku lekarzy i aptekarzy w związku z ustawą refundacyjną, protestów pacjentów przeciwko podwyżkom cen leków oraz problemów z dostępem do leków onkologicznych:

Na początku Arłukowiczowi, jak każdemu ministrowi, nie wszystko wyjdzie. Ale on bardzo się stara. Liczę, że sfinalizuje przygotowane przeze mnie w poprzedniej kadencji ustawy. Bardzo chciałabym, by polskie społeczeństwo miało dla niego choć odrobinę wyrozumiałości.

Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent