Aleksander Nalaskowski: Homoseksualizm jest chory

Profesor podkreśla, że "chodzi o dobro dzieci, nie dorosłych". A to wzorce prezentowane przez opiekunów kształtują ich postawy, a nie żaden "gen homoseksualizmu"

Publikacja: 04.05.2012 17:01

Aleksander Nalaskowski: Homoseksualizm jest chory

Foto: W Sieci Opinii

Przypomnijmy, że dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych UMK w Toruniu został oskarżony ze sławetnego art. 212 KK przez Przemysława Szczepłockiego, toruński prawnika i – jak się przedstawia – "ujawnionego geja", związanego z organizacją Pracownia Różnorodności. Poszło o wypowiedź publicystyczną dla "Frondy" zdecydowanie sprzeciwiającą się adopcji dzieci przez gejów (o sprawie pisała "Rz"). W Rozmowie Mazurka opublikowanej w "Plus Minus Rzeczpospolitej" prof. zw. dr hab. odpowiada wprost na fundamentalne pytania:

Jest pan homofobem?

Absolutnie nie.

A co to jest homofobia?

Nie ma czegoś takiego w nauce. Jest homogeniczność, homoseksualizm… (…)

Ale musi pan obrażać?

Ja nie powiedziałem, że homoseksualiści są chorzy, tylko że homoseksualizm jest chory, czyli mówiłem o zjawisku, a nie wskazałem człowieka.

I podkreśla różnicę:

Póki nikt mnie nie nakłania do bycia homoseksualistą, póki nikt mnie nie uwodzi, nie każe pisać na ich cześć peanów, to nic mi do tego. To tak osobista sprawa, że mówienie o tym publicznie wydaje mi się nie na miejscu. Powiem więcej: gdyby dwóch mężczyzn przyszło i powiedziało: chcemy mieć pieczę zastępczą nad dziećmi, bo mamy pieniądze, odpowiednie warunki, zadbamy o nie, to może spotkaliby się z wstrzemięźliwością, ale można by z nimi rozmawiać.

Więc o co chodzi?

Ale jeśli przychodzi dwóch panów i na wstępie deklaruje: „Jesteśmy homoseksualistami, chcemy zająć się dziećmi”, to musi budzić opór.

Dlaczego?

Bo nie odkryto genu homoseksualizmu i tego typu zachowania dziedziczymy kulturowo. Wiem, bo musiałem się tym zainteresować, mimo że jestem pedagogiem, a nie genetykiem. Jeśli homoseksualizm nie reprodukuje się w rodzinie, bo tam nic się nie reprodukuje, to trzeba wywalić wszystkie dzieła z pedagogiki, socjologii, a zwłaszcza Freuda! W ogóle trzeba wyrugować pojęcie „rodzina patologiczna”, bo przecież nie ma ona żadnego wpływu na wychowywane w niej dziecko, nie reprodukuje żadnych wzorców. A skoro nie ma wpływu, to nie ma sensu używać takich pojęć.

A pana zdaniem jak jest?

Nauka od lat pokazuje, że tożsamość płciowa kreuje się zasadniczo przez obserwację ról matki i ojca. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że wychowanie w związku homoseksualnym będzie reprodukowało tego typu zachowania. I taki sens miała moja wypowiedź. To był rodzaj przestrogi.

Jak mówi, jest też powód o wiele ważniejszy:

Adopcja czy piecza zastępcza została wymyślona ze względu na dobro dzieci, nie dorosłych. I nie mamy prawa ich w ten sposób warunkować przyznając je związkom homoseksualnym.

Przypomnijmy, że dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych UMK w Toruniu został oskarżony ze sławetnego art. 212 KK przez Przemysława Szczepłockiego, toruński prawnika i – jak się przedstawia – "ujawnionego geja", związanego z organizacją Pracownia Różnorodności. Poszło o wypowiedź publicystyczną dla "Frondy" zdecydowanie sprzeciwiającą się adopcji dzieci przez gejów (o sprawie pisała "Rz"). W Rozmowie Mazurka opublikowanej w "Plus Minus Rzeczpospolitej" prof. zw. dr hab. odpowiada wprost na fundamentalne pytania:

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent