Lekarzom protest nie wyszedł. Służba zdrowia ani państwo nie są sparaliżowane. Media nie pokazują zdenerwowanych pacjentów. Chorzy nie płacą horrendalnych rachunków w aptece. Wygląda, jakby nic się nie stało. Ale to niestety nieprawda.
Rząd rozegrał spór z lekarzami po mistrzowsku. Rozmowy odwlókł na ostatnią chwilę. Premier czekał najpierw z odwołaniem poprzedniego prezesa NFZ, a potem z powołaniem Agnieszki Pachciarz, która wygrała konkurs na to stanowisko. Decyzję o tym, czy podjąć protest przeciw zasadom wchodzącym w życie w lipcu, środowisko medyczne podjęło ostatniego dnia czerwca.
Lekarze więc nie zdążyli się zorganizować. Nie znaleźli też równie czytelnej jak protest pieczątkowy metody pokazania, że nie zgadzają się na przepisy refundacyjne. Nie udało im się też jasno przekazać, o co w ich proteście chodzi.
Bo przecież spór toczy się nie tylko o kary za błędy na receptach, ale też o przepisywanie leków zgodnie z dokumentami rejestracyjnymi zamiast zwiedzą medyczną.
Czy więc dzięki zabiegom negocjacyjnym udało zażegnać kryzys w służbie zdrowia?