Ludwik Dorn: Grubym błędem było to, że kontestowałem okrągły stół

Fundamentalna różnica między PiS a SP? W tej drugiej nie ma… Jarosława Kaczyńskiego

Publikacja: 06.10.2012 13:23

Ludwik Dorn

Ludwik Dorn

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Robert Mazurek na łamach „Plus Minus Rzeczpospolitej” publikuje rozmowę z Ludwikiem Dornem. Były Marszałek Sejmu, a dziś poseł wybrany z listy PiS deklaruje:

Namawiam kolegów do zadeklarowania już teraz, że nigdy nie poprzemy rządu z Jarosławem Kaczyńskim na czele.

Pan nie zagłosuje za rządem Kaczyńskiego?

Nie, on się po prostu nie nadaje na szefa rządu.

Nigdy go pan nie poprze?

Hm... Powiedzmy tak: skrajnie trudno mi sobie wyobrazić jakieś nadzwyczajne wydarzenia, które skłoniłyby mnie do głosowania za Kaczyńskim jako szefem rządu. I to jest ta fundamentalna  różnica między nami a Prawem i Sprawiedliwością. Powtarzam, że różni nas nie tylko to, że w Solidarnej Polsce pana Jarosława Kaczyńskiego nie ma, ale i to, że według nas on całkowicie nie nadaje się na premiera.

Długie pięć lat pan, wicepremier w rządzie Kaczyńskiego, nosił tę tajemnicę.

No, nie tak długo, proszę sięgnąć choćby do mojej książki z 2009 roku.

Napisanej po tym, jak pana wyrzucili z PiS.

Proszę pana, nie może być premierem ktoś, kto popełnia tak katastrofalne błędy jak Jarosław Kaczyński. (…)

Pańskim błędem było to, że nie uwierzył pan, iż Kaczyński może być aż tak złym człowiekiem, jakim jest? Ludzie będą pękać ze śmiechu, jak to przeczytają.

To trudno.

Pan naprawdę nie widzi, że kiedy pytam pana o jego błędy, to pan mi mówi, że Kaczyński jest potworem?

To pańska interpretacja.

Nawet najwięksi krytycy nie odmawiają Ludwikowi Dornowi przenikliwości umysłu. Szkoda. że krytycznie nie może spojrzeć na siebie samego:

Pan chciał być pierwszym po Bogu w PiS, a Kaczyński żądał całkowitego posłuszeństwa i statusu półboga panu nie dał.

nie mam zamiaru rezygnować… (…)

...Ze swych ambicji?

A tą ambicją jest chęć pozostawienia w rzeczywistości dobrego śladu, w którym jest część mnie. W ten sposób w życiu publicznym osiągamy długowieczność albo wręcz nieśmiertelność. Tak jak reprodukujemy się w dzieciach, tak polityk przedłuża się w czasie przez swoje czyny. Mnie zabraknie, ale moje czyny się zapisały.

Nie ma we mnie pisowskiego zapału, ale pańscy wyborcy spytaliby: jak się chce pan zapisać? Rozbijając jedność prawicy?

Jeśli ktoś rozwalał PiS, to sukcesywnie z roku na rok pan Jarosław Kaczyński. W PiS prawo do podmiotowości i politycznego sprawstwa może mieć tylko Kaczyński. A jeśli ktoś, szanując hierarchię, takie ambicje przejawia, to nie ma dla niego miejsca. Dlatego teraz mogę współpracować z PiS, ale z zewnątrz.

Ta współpraca oznacza nie tylko brak poparcia dla premiera, którego był (de facto: pierwszym) zastępcą, ale nawet dla prof. Piotra Glińskiego, którego inicjatywę powołania na premiera uznaje za „szkodnictwo polityczne”.

Zdaje się, że całe rozumowanie (?) nieuchronnie prowadzi do pointy:

Niech socjolog Ludwik Dorn opowie o błędach polityka Dorna. Popełnił pan jakieś?

Bardzo grubym błędem było to, że kontestowałem okrągły stół.

I teraz, o zgrozo, przychodzi nam powtórzyć za klasykiem z filipińską chorobą:

Ludwiku Dornie! I psie Sabo! Nie idźcie tą drogą… Noblesse oblige, to znaczy… jak tak można…

Robert Mazurek na łamach „Plus Minus Rzeczpospolitej” publikuje rozmowę z Ludwikiem Dornem. Były Marszałek Sejmu, a dziś poseł wybrany z listy PiS deklaruje:

Namawiam kolegów do zadeklarowania już teraz, że nigdy nie poprzemy rządu z Jarosławem Kaczyńskim na czele.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem