Roman Graczyk: Potwierdzam wszystko, co napisałem

Po ćwierćwieczu współpracy z „Tygodnikiem Powszechnym” autor pisze do kolegów z redakcji, by „wykreślili, jego nazwisko z grona stałych współpracowników TP”

Publikacja: 27.11.2012 16:21

Roman Graczyk

Roman Graczyk

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Roman Graczyk w serwisie salon24.pl równolegle do publikacji na łamach „Tygodnika Powszechnego” opublikował treść swojego listu otwartego do kolegów z redakcji. Pisze w nim, że to przełamali jego początkowe opory by w ogóle zająć się sprawą, której finałem była jego książka „Cena przetrwania”:

Książka ukazała się na początku 2011 roku, zwolennicy nie-pamięci pokazali, co potrafią. Wasza reakcja była – z pewnością – niejednorodna, ale generalnie unikowa. Wypowiedzi w rodzaju, że książka powstała, wprawdzie za waszą wiedzą, ale…; unikanie publicznej dyskusji; brak odpowiedzi na ewidentne kłamstwa – to, niestety, dominowało

Graczyk jest zdania, że finał postępowania sądowego w pierwszej instancji jest właściwym momentem dla dokonaniu bilansu tej sprawy

Od jej początków w 2006 roku aż do dziś, a poniekąd i bilansu moich z górą 25-letnich związków z „Tygodnikiem”. Wykreślcie, proszę, moje nazwisko z grona stałych współpracowników „TP”.

I zauważa, że:

Nie oczekiwałem bezwarunkowego podzielania wszystkich moich ustaleń – to byłoby nonsensowne. Liczyłem jedynie na obronę prawa do głoszenia tego, co – na waszą, przecież, prośbę - ustaliłem w toku rzetelnej kwerendy i co sformułowałem w książce, o której w dobrej wierze nie da się powiedzieć, że pochopnie szafuje oskarżeniami.

Oczekiwałem elementarnej solidarności, co nie znaczy, bym w jakimkolwiek stopniu chciał się uchylić od odpowiedzialności za „Cenę przetrwania?”. Owszem, potwierdzam wszystko, co napisałem.

Czy środowisko odniesie się do zarzutów byłego już kolegi?

Roman Graczyk w serwisie salon24.pl równolegle do publikacji na łamach „Tygodnika Powszechnego” opublikował treść swojego listu otwartego do kolegów z redakcji. Pisze w nim, że to przełamali jego początkowe opory by w ogóle zająć się sprawą, której finałem była jego książka „Cena przetrwania”:

Książka ukazała się na początku 2011 roku, zwolennicy nie-pamięci pokazali, co potrafią. Wasza reakcja była – z pewnością – niejednorodna, ale generalnie unikowa. Wypowiedzi w rodzaju, że książka powstała, wprawdzie za waszą wiedzą, ale…; unikanie publicznej dyskusji; brak odpowiedzi na ewidentne kłamstwa – to, niestety, dominowało

Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem