Bzdury pana ministra

To nowy, wyśrubowany rekord — ledwie trzy dni po nominacji dla ministra zdrowia, pani premier musi odpowiadać na pytania o jego dymisję

Aktualizacja: 19.06.2015 21:14 Publikacja: 19.06.2015 20:54

Prof. Marian Zembala

Prof. Marian Zembala

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Za nominacją do prof. Mariana Zembali stał prosty plan. Kardiochirurg opromieniony współpracą z legendarnym prof. Zbigniewem Religą, miał uśmierzyć krytykę rządu za sytuację w służbie zdrowia, do której doprowadzili Ewa Kopacz oraz Bartosz Arłukowicz jako ministrowie zdrowia.

Intencje profesora też są jasne — w medycynie osiągnął już wszystko poza stanowiskiem ministra, na które od kilku lat był dyżurnym kandydatem. Zatem intencje obu stron się spotkały — i wyglądało to na strzał w „10".

Wyglądało, dopóki Zembala się nie odezwał. Łaknący medialnej sławy profesor wykonał w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin tournée po mediach i beztrosko opowiadał bzdury, które pani premier napytały nowej biedy. Najpierw Zembala oznajmił, że ministrem będzie przez 3 dni w tygodniu, bo we czwartki będzie „jeździł po Polsce", zaś piątki zamierza spędzać w w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu, którym kierował przed nominacją.

Weekendy minister widać uznał za wolne — mimo że członkiem rządu jest się przez całą dobę i pełen tydzień. Inna rzecz, że podróże po kraju w wykonaniu ministra zdrowia większego sensu nie mają, bo szpitale w terenie podporządkowane są samorządom, a nie jego resortowi. Minister jest od rozwiązań systemowych, a nie doraźnych.

W dodatku do mediów wypłynęła taśma z rozmowy z Zembalą nagrana przez matkę chłopca cierpiącego na poważną wadę serca. Dotyczy ona drogiej operacji, której sprzeciwiał się profesor. Choć rozmowa nie jest jednoznaczna, to na pewno Zembala nie wyszedł na empatycznego człowieka.

Wreszcie komentując protesty pielęgniarek, Zembala oświadczył, że gdyby ktokolwiek z pracowników jego szpitala podjął strajk, straciłby pracę. To doprowadziło do protestów związków zawodowych — i Kopacz musiała przepraszać, ponownie udowadniając, że ma nie najlepszą rękę do ludzi.

Nominacja dla Zembali jest nieporozumieniem z innych, fundamentalnych powodów. Profesor jest sztandarowym przykładem mieszania publicznego z prywatnym w służbie zdrowia. Jako konsultant krajowy miał decydujący wpływ na kardiochirurgię w Polsce. Jednocześnie kierował publicznym Śląskim Centrum Chorób Serca. I zarabiał miliony w założonej przez siebie firmie PGM, która przejęła od niektórych szpitali w województwie śląskim prowadzenie oddziałów kardiologii za środki z NFZ.

Dokładnie takie sytuacje próbował zwalczać Arłukowicz, wytaczająca konsultantom-dyrektorom-prywaciarzom otwartą wojnę. Problem z Arłukowiczem polega na tym, że mając często dobrą diagnozę patologii w służbie zdrowia, ani jednej nie wyplenił.

Dziś, gdy Arłukowicza już nie ma, pani premier nominowała profesora, który gwarantuje swoim kolegom status quo i wyciszy niezadowolenie w środowiskach lekarskich, groźne na kilka miesięcy przed wyborami. Tyle, że poprawy dla pacjentów nie ma co oczekiwać.

Prof. Marian Zembala to wielki lekarz. I ma duże szanse dołączyć do grona wybitnych lekarzy, którzy byli marnymi ministrami zdrowia.

Za nominacją do prof. Mariana Zembali stał prosty plan. Kardiochirurg opromieniony współpracą z legendarnym prof. Zbigniewem Religą, miał uśmierzyć krytykę rządu za sytuację w służbie zdrowia, do której doprowadzili Ewa Kopacz oraz Bartosz Arłukowicz jako ministrowie zdrowia.

Intencje profesora też są jasne — w medycynie osiągnął już wszystko poza stanowiskiem ministra, na które od kilku lat był dyżurnym kandydatem. Zatem intencje obu stron się spotkały — i wyglądało to na strzał w „10".

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent