W ostatnią sobotę, niedoświadczony policjant podczas dramatycznej interwencji postrzelił śmiertelnie kolegę z patrolu, który dojechał aby pomóc obezwładnić niebezpiecznego, pijanego mężczyznę z „bogatą kartoteką”. Policję wezwano na ul. Inżynierską 6 w Warszawie na Pradze Północ, w sobotę ok. godz. 14. Po zgłoszeniu o agresywnym mężczyźnie z maczetą w ręku, a więc osobie niebezpiecznej.
Zgłoszenie telefoniczne pochodziło z Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Z informacji przekazanej policji wynikało, że „mężczyzna jest nietrzeźwy, dziwne się zachowuje, wcześniej biegał z maczetą”. Prośba o interwencję była od osoby postronnej.
Czytaj więcej
Aktualnie trwa czynność przesłuchania w charakterze podejrzanego funkcjonariusza, który użył broni palnej w trakcie interwencji w sobotę - mówił przedstawiciel Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadzi czynności w związku z tragedią, do jakiej doszło w Warszawie 23 listopada.
- Mężczyzna był znany policji, karany za przestępstwa kryminalne, narkotyki, rozboje, był ośmiokrotnie poszukiwany. Jeżeli otrzymujemy takie zgłoszenie, to traktujemy je wyjątkowo poważnie – słyszymy w źródłach policyjnych, kiedy pytamy dlaczego wezwano aż dwa patrole, w tym wywiadowców, którzy w mundurach nie chodzą.
Dyżurny wysłał na miejsce partol dwuosobowy umundurowany, i niemal od razu posiłki – dwóch policjantów po cywilnemu. Taką kolejność potwierdził nam prok. Norbert Wolański, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.