– Katarzyna P. stawiła się dobrowolnie do odbycia reszty kary pozbawienia wolności w dniu 7 lipca 2022 r. Nie wpłynęły do tej pory żadne wnioski skazanej dotyczące odbywanej kary – informuje „Rz” sędzia Tomasz Adamski, rzecznik ds. karnych Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Katarzyna P. to była żona Marcina P., założyciela gdańskiej spółki Amber Gold, piramidy finansowej. Oboje – co potwierdził sąd apelacyjny w prawomocnym wyroku – doprowadzili klientów spółki do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości blisko 846,9 mln zł, a wyrządzona przez nich szkoda to ponad 589 mln zł. Katarzyna P. pełniła w Amber Gold SA funkcję wiceprezesa. W sądzie pierwszej instancji została skazana na 12 lat i sześć miesięcy więzienia, Marcin P. na 15 lat. Jednak w apelacji sąd zmniejszył jej wyrok o rok, kierując się zasadą humanitaryzmu (ma ciężko chorą matkę i małoletnie dziecko, które urodziła w areszcie – ze związku ze strażnikiem więziennym). Katarzyna P. od 15 kwietnia 2013 r. do 22 września 2021 r. przebywała w areszcie – w sumie osiem i pół roku. Sąd wypuścił ją na wolność pod dozór policji, miała też zakaz opuszczania kraju.
Setki milionów Marcin P. „zainwestował” w tanie linie lotnicze, które splajtowały po dwóch miesiącach
Do odbycia pełnej kary brakuje jej trzech lat. P. wróciła za kratki, ale już teraz może się starać o warunkowe przedterminowe wyjście z zakładu karnego. – Jest osobą dotychczas niekaraną, o warunkowe zwolnienie w jej przypadku może starać się po odbyciu połowy zasądzonej kary. Musi spełniać warunki wynikające z kodeksu, ale moim zdaniem za pierwszym razem będzie jej trudno je uzyskać – mówi nam mec. Jerzy Glanc, gdański adwokat. Sąd penitencjarny bierze pod uwagę postawę skazanego, m.in. jego warunki osobiste czy sposób życia przed popełnieniem przestępstwa, także to jak zachowuje się w zakładzie karnym. – Temida jest ślepa, ale decyzje podejmuje sędzia, biorąc pod uwagę indywidualne przesłanki skazanego. Nie może się kierować opinią publiczną – podkreśla mec. Glanc.
Odsiadka twórców oszustwa na inwestycje w złoto nie kończy dla nich sprawy. Zgodnie z prawomocnym wyrokiem ciąży na nich jeszcze kara grzywny, którą muszą spłacić – Katarzyna P. w wysokości 450 stawek dziennych (przy czym jedna stawka to 150 zł), Marcin P. więcej – 530 stawek po 300 zł każda. Oboje mają dziesięcioletni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z przyjmowaniem, gromadzeniem i deponowaniem oraz obrotem środkami finansowymi osób fizycznych i prawnych oraz solidarnie obowiązek naprawienia szkody wyrządzonej przestępstwem, a więc muszą teoretycznie oddać 589 mln zł. – Jeśli nie uda się odnaleźć ukrytych środków z tego przestępstwa, to są nikłe szanse na to, by udało się im naprawić wyrządzoną szkodę, a więc oddanie ponad 0,5 mld zł byłym klientom – mówi adwokat.