Reklama
Rozwiń

W sprawie Dawida Żukowskiego sięgnęli po metody Archiwum X

Analiza zebranego dotąd materiału w tym monitoringu, oraz profilowanie sylwetki ojca - na tym koncentrują się śledczy licząc, że to pomoże ustalić los pięcioletniego Dawida Żukowskiego.

Aktualizacja: 16.07.2019 06:15 Publikacja: 15.07.2019 16:50

W sprawie Dawida Żukowskiego sięgnęli po metody Archiwum X

Foto: Policja

Wzburzenie wskutek konfliktu z żoną i chęć odegrania się na niej mogło motywować zachowanie Pawła Ż. – ojca pięciolatka z Grodziska Mazowieckiego. Po fiasku poszukiwań w terenie, śledczy analizują zebrane ślady. I liczą, że kluczem do rozwiązania zagadki będzie poznanie osobowości mężczyzny – ustalenie, co działo się w jego głowie, nim zabrał chłopca.

– Profilujemy sylwetkę ojca, chcemy wiedzieć jak mógł działać w krytycznej sytuacji, silnego konfliktu z żoną i jak się zachował wobec synka – mówi nam jeden ze śledczych zajmujących się sprawą.

„Burza mózgów”

Policjanci wspierani przez funkcjonariuszy innych służb i ochotników, od środy próbują ustalić los pięciolatka. Tego dnia, po południu ojciec zabrał Dawida z domu, a po kilku godzinach, około godz. 21 popełnił samobójstwo, rzucając się pod pociąg. Trzy kilometry dalej znaleziono porzuconą skodę, którą poruszał się Paweł Ż. Chłopiec przepadł.

Przez cztery dni funkcjonariusze przeczesali ok. cztery hektary gruntów w nadziei na odnalezienie śladu chłopca, w tym w rejonie autostrady A2. Bez skutku. – Na ten moment wyczerpaliśmy możliwości poszukiwań w terenie, przyszedł czas na analizę materiału – twierdzą.

– Chodzi o nagrania z monitoringów oraz kamerek samochodowych głównie z trasy, jaką poruszał się mężczyzna, analizę logowania jego telefonu komórkowego, czy naszych ustaleń operacyjnych – mówi „Rzeczpospolitej” Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. – Są to czynności podobne tym, jakie stosują przy badaniu najtrudniejszych spraw policyjne Archiwa X – zaznacza Marczak.

Policjanci już w pierwszych godzinach po zniknięciu chłopca odtworzyli trasę, jaką poruszał się Paweł Ż. To dystans z Grodziska Mazowieckiego do Warszawy. Wiadomo, że mężczyzna tuż po zabraniu chłopca udał się w kierunku Okęcia w Warszawie (tam logowała się jego komórka), by po niedługim czasie udać się w drogę powrotną.

– Udało się ustalić kiedy jechał, w którym momencie się się zatrzymał, na jak długo. Mamy nagrania i staramy się pozyskać dalsze, by jak najbardziej uszczegółowić trasę przejazdu i dosłownie minutę po minucie przebieg podróży – wyjaśnia jeden z funkcjonariuszy.

Policja przyjęła kilka wersji śledczych – i, niestety najbardziej prawdopodobny jest czarny scenariusz, że chłopcu stało się coś złego.

– Pytanie, czy przez przypadek, czy też np. we wzburzeniu ojciec mógł zrobić coś nieodwracalnego i po tym jak zdał sobie z tego sprawę, popełnił samobójstwo – zastanawia się jeden ze śledczych.

Według relacji maszynisty pociągu pod który rzucił się Paweł Ż., mężczyzna stał za słupem przy torach, i wtargnął, kiedy pociąg nadjechał.

Wskazówki od profilera

Nieocenioną pomocą w rozwiązaniu tej zagadkowej i tragicznej sprawy może być portret psychologiczny Pawła Ż. Pracuje nad nim policyjny profiler.

– Pod uwagę bierze przebieg życia mężczyzny, głównie w oparciu o relacje jego bliskich i znajomych, by określić do czego był zdolny, jaki plan rozwiązania konfliktu z żoną mógł powstać w jego głowie, jak mógł zadziałać w stresie, w sytuacji krytycznej. I przede wszystkim, czy mógłby posunąć się do wyrządzenia krzywdy własnemu dziecku – tłumaczy nam jeden z policjantów.

Te wskazówki profilera mogą naprowadzić śledczych na trop. Dotąd, mimo przeczesania hektarów ziemi przy i w okolicy trasy, którą jechał Paweł Ż., nie natrafili na ślad.

Cenne w szczegółowym prześledzeniu drogi, jaką przebył ojciec chłopca są nagrania monitoringu.

Jedno z nich (o którego istnieniu informowała Wirtualna Polska) pochodzi z kamery na posesji w Chrzanowie Dużym. W środę zarejestrowała samochód podobny do skody, którą poruszał się Paweł Ż. Uchwycono przejazd o godz. 17:28 oraz 19:34. Nie widać, czy w aucie było dziecko. Inne nagranie z samochodem podobnym do tego, jakim poruszał się Paweł Ż., przekazała policji redakcja TVN Warszawa.

Za nierealną śledczy uznali hipotezę mówiąca, że ojciec mógł sprzedać dziecko (miał być uzależniony od hazardu, i mieć długi). – Gdyby to zrobił, to nie popełniłby samobójstwa. Po drugie, ktoś z osób postronnych musiałby wiedzieć chłopca, a dotąd takich pewnych sygnałów brak – tłumaczy nam jeden z funkcjonariuszy.

Policja wyznaczyła miejsca, w których chłopiec mógł opuścić auto ojca, na trasie Warszawa Grodzisk – i nagraniom z tego miejsca przyjrzy się szczególnie.

Zaskakujący w tej sprawie jest między innymi brak przekonujących informacji od osób postronnych – co przy tak nagłośnionych poszukiwaniach, i publikacji wizerunku chłopca i jego ojca – może wskazywać na to, że Paweł Ż. dość szybko pozbył się chłopca.

Sumienny, spokojny?

Niezależnie od „burzy mózgów” i policyjnych analiz, działania w ramach śledztwa prowadzi prokuratura.

– Przesłuchaliśmy kilkudziesięciu świadków, w tym członków rodziny i osoby z kręgu znajomych, a także osoby, które zgłosiły się twierdząc, że widziały samochód jakim poruszał się ojciec chłopca – mówi nam Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Jak dodaje, zostały także wykonane szczegółowe oględziny skody Pawła Ż. – Czekamy na ekspertyzy, zabezpieczone ślady są analizowane pod kątem możliwości wykrywczych – dodaje prok. Łapczyński.

Rodzina pięciolatka repatriowała się z Kazachstanu, między małżonkami się nie układało, ostatnio żona odeszła od mężczyzny, jej pełnomocnik złożył wniosek o znęcanie się nad bliskimi. Ojcioec chłopca miał stosować przemoc i być uzależniony od hazardu.

Paweł Ż. był przedstawicielem handlowym, pracował w dużej firmie produkującej sprzęt ogrodniczy.

„Jeździł na targi zagraniczne. Promował produkty. Nigdy nie było z nim żadnych problemów – powiedział Wirtualnej Polsce kolega z pracy Pawła Ż. Przekonywał, ze mężczyzna „był bardzo spokojnym facetem i świetnym pracownikiem". Z kolei dawny szkolny kolega, do którego dotarł portal, twierdził: „Nie znam nikogo, kto by o nim wcześniej coś złego powiedział”.

Przestępczość
Zasadzka w Syrii. Zabito policjantów
Przestępczość
Fala podpaleń w Rosji. Zagraniczna operacja czy wewnętrzny bunt?
Przestępczość
Są zarzuty dla mężczyzny, który wjechał w tłum na jarmarku. Pięć osób nie żyje
Przestępczość
Saudyjczycy ostrzegali Niemców przed sprawcą zamachu w Magdeburgu. Policja nie zareagowała
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Przestępczość
Tragedia na jarmarku bożonarodzeniowym w Magdeburgu. Kim jest sprawca?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku