Zgodnie bowiem z ustawą o e-zdrowiu informacje w SIM obejrzą m.in. NFZ, szpitale i ich pracownicy, pacjenci czy jednostki samorządu terytorialnego. Z projektu nie da się jednak wywnioskować, jaki poziom dostępu ma mieć każdy z zainteresowanych. Autorzy przepisów przewidują, że ustali to dopiero rozporządzenie.
– Ustawa zawiera głównie wiele szczegółowych, technicznych opisów systemów informatycznych e-zdrowia. Zabrakło w niej jednak bardzo ważnych przepisów, które ustalą prawo dostępu do danych medycznych dla różnych kategorii użytkowników. Nie wskazuje, do jak szerokich informacji ma mieć wgląd lekarz, a co może sprawdzać pielęgniarka lub ratownik medyczny – komentuje dyrektor Strug.
Podobne stanowisko prezentuje generalny inspektor ochrony danych osobowych. Wskazuje, że już na poziomie ustawy koniecznie trzeba określić, jakim instytucjom i osobom i na jakiej podstawie prawnej miałby przysługiwać w przyszłości dostęp do danych pacjentów. Jeśli resort nie przygotuje dokładnie zasad zabezpieczenia, może to w przyszłości doprowadzić do społecznego odrzucenia tych bardzo nowoczesnych rozwiązań.
[srodtytul]Wyciek już był[/srodtytul]
Przykład wadliwego i nieszczelnego systemu baz danych pacjentów mieliśmy już w Gdańsku. W Uniwersyteckim Centrum Klinicznym do historii chorób miała wgląd każda pielęgniarka czy rejestratorka. Wystarczyło wpisać odpowiednie hasło do komputera. Dzięki temu pracownicy szpitala mogli informować media o stanie zdrowia leczącego się w centrum Nergala. Gdańskim przypadkiem zajął się już GIODO. Zbada teraz, jaki poziom bezpieczeństwa informacji o zdrowiu gwarantował pacjentom system informatyczny CiliNet. Używa go kilka placówek medycznych na Pomorzu.
– Adnotacja o świadczeniu, którego choremu udzielił lekarz lub pielęgniarka, ma być zachowana w tajemnicy. Administrator danych ma je zabezpieczyć przed udostępnieniem osobom nieupoważnionym. Jeśli nie dopełni tego obowiązku, odpowiada karnie i administracyjnie – zaznacza Krystyna Kozłowska, rzecznik praw pacjenta. [b] Nieumiejętne przechowywanie danych pacjentów, tak jak było w gdańskim szpitalu, może zaowocować niepotrzebnymi wydatkami[/b].