W szpitalu jak u Kafki

Nawet bez twardego dowodu można człowieka umieścić na oddziale psychiatrycznym. I nie dać szans na obronę

Publikacja: 01.03.2014 10:05

W szpitalu jak u Kafki

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska

Bogdan Sawicki, pracownik apteki w Szpitalu Psychiatrycznym w Lubiążu, przekonał się, że pracodawca może zamknąć podwładnego w szpitalu psychiatrycznym. I to bez wyraźnego powodu.

W grudniu 2013 r. aptekarz podjął strajk głodowy. Wcześniej w związku ze śmiercią żony miał problemy rodzinne, był też zagrożony zwolnieniem. Jacek Kacalak, dyrektor szpitala i psychiatra w jednej osobie, wraz z kolegami zdecydował, że pracownika trzeba odizolować pod pretekstem próby samobójczej. Umieszczono go na tydzień w Szpitalu Psychiatrycznym w Bolesławcu. Mężczyzna wygrał właśnie sprawę w sądzie II instancji: jego pobyt w lecznicy był niepotrzebny. Mimo to pracodawca twierdzi, że po raz drugi postąpiłby tak samo. – Zamknął się w aptece. Myśleliśmy, że się zabije – tłumaczy dyrektor.

– Depresja i strajk to niewystarczające powody, by zamknąć kogoś w szpitalu – wyjaśnia prof. Bartosz Łoza ze Szpitala Psychiatrycznego w podwarszawskich Tworkach.

Jednak w takich przypadkach pacjent nie może się bronić. – Ta procedura jest jak proces z Franza Kafki – mówi adwokat Dariusz Lotz, który bronił Sawickiego.

Sąd rodzinny, badając, czy słusznie zamknięto człowieka bez jego zgody, orzeka na posiedzeniu niejawnym, bez udziału zainteresowanego. Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego nie zobowiązuje sądu, aby przyznał pacjentowi pełnomocnika z urzędu. Jeszcze gorzej jest z opiniami biegłych. – Są często jednostronne, lekarze potwierdzają, że decyzja kolegów była słuszna – mówi radca prawny Jolanta Budzowska.

Do rzecznika praw obywatelskich co miesiąc wpływa kilkanaście skarg od osób umieszczanych na oddziałach psychiatrycznych. Prof. Irena Lipowicz walczy o to, aby dla takiego pacjenta sąd ustanawiał pełnomocnika z urzędu. Ministerstwo Zdrowia obiecuje, że zmieni przepisy, ale nie mówi kiedy.

Czytaj więcej:

Bogdan Sawicki, pracownik apteki w Szpitalu Psychiatrycznym w Lubiążu, przekonał się, że pracodawca może zamknąć podwładnego w szpitalu psychiatrycznym. I to bez wyraźnego powodu.

W grudniu 2013 r. aptekarz podjął strajk głodowy. Wcześniej w związku ze śmiercią żony miał problemy rodzinne, był też zagrożony zwolnieniem. Jacek Kacalak, dyrektor szpitala i psychiatra w jednej osobie, wraz z kolegami zdecydował, że pracownika trzeba odizolować pod pretekstem próby samobójczej. Umieszczono go na tydzień w Szpitalu Psychiatrycznym w Bolesławcu. Mężczyzna wygrał właśnie sprawę w sądzie II instancji: jego pobyt w lecznicy był niepotrzebny. Mimo to pracodawca twierdzi, że po raz drugi postąpiłby tak samo. – Zamknął się w aptece. Myśleliśmy, że się zabije – tłumaczy dyrektor.

Ochrona zdrowia
Aborcja w dziewiątym miesiącu ciąży. Izabela Leszczyna komentuje dla "Rz"
Praca, Emerytury i renty
Lawinowy wzrost L4 z powodu krztuśca. Alarmujące dane ZUS
W sądzie i w urzędzie
Lex ciągnik na wstecznym. Komornik łatwiej zajmie ruchomości?
Matura i egzamin ósmoklasisty
Szef CKE: W tym roku egzamin ósmoklasisty i matura będą łatwiejsze
Sądy i trybunały
Sąd: prokuratura ma przeprowadzić śledztwo ws. Małgorzaty Manowskiej