Po tym, jak PiS złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez urzędników Ministerstwa Zdrowia, w poniedziałek głos zabrał Igor Radziewicz-Winnicki, wiceminister zdrowia.
Zdaniem szefa sejmowej Komisji Zdrowia Tomasza Latosa urzędnicy ministerstwa źle zinterpretowali przepisy dotyczące marży hurtowej, co doprowadziło do sprzedaży przez hurtownie leków za granicę i braków w polskich aptekach. W odpowiedzi na to wiceminister Radziewicz-Winnicki argumentował, że przepisów nie dało się inaczej odczytać.
– Polska może narzucać ograniczenia tylko przedsiębiorcom, w tym hurtowniom farmaceutycznym, działającym na naszym obszarze. Inne działania byłyby sprzeczne z art. 35 traktatu o funkcjonowaniu UE – podkreślał wiceminister na spotkaniu z dziennikarzami.
Przepis unijny stanowi, że ograniczenia ilościowe w przewozie towarów na terenie UE są zakazane. Dlatego urzędnicy, interpretując art. 7 ustawy refundacyjnej, wskazali, że tylko hurtownie sprzedające leki aptekom zlokalizowanym na terenie Polski muszą narzucać na leki 5 proc. marży. Jeśli przedsiębiorcy eksportują leki za granicę, ograniczenie nie obowiązuje.
Zdaniem posłów PiS interpretacja taka doprowadziła do niekontrolowanego wywozu leków z kraju. Skoro hurtownie mogły je sprzedawać znaczenie drożej w Niemczech, dla polskich pacjentów w aptekach zabrakło insulin czy leków na rozrzedzenie krwi. PiS podparło się opinią Biura Analiz Sejmowych. Prawnicy uznali, że marża w wysokości 5 proc. urzędowej ceny zbytu obowiązuje także polską hurtownię, która prowadzi obrót lekami refundowanymi z zagranicznym przedsiębiorcą.