Łagodził i zapewniał
Na początek przesłuchania Wojciechowski wygłosił kilka zdań po angielsku, ale potem przeszedł na polski. – Mówienie w ojczystym języku pozwala mówić od serca i daje więcej pewności siebie – mówił potem Wojciechowski. Zostało to przez eurodeputowanych odebrane z ulgą. – Jeśli wypadnie lepiej niż na pierwszym przesłuchaniu, to ma duże szanse – zapewniało dobrze poinformowane źródło w PE tuż przed przesłuchaniem.
W trakcie przesłuchania widać było, że Polak jest dużo lepiej przygotowany, mówił konkretniej, a eurodeputowani reagowali na jego wypowiedzi pozytywnie. Na to samo pytanie odpowiadał inaczej. Tydzień temu nie wiedział, o co chodzi, gdy Hiszpan zapytał go o kluczową dla rolników sprawę ceł karnych nakładanych przez USA. – Znam tę sytuację, oczywiście, to jest dramatyczne. Nie pierwszy raz na rolników spadają skutki sporów prowadzonych przez rządy czy wielkie biznesy. Liczę na polityczne rozwiązanie, a jeśli nie, to natychmiast trzeba będzie oszacować pełne skutki i uruchomić system pomocy – mówił dzisiaj.
Zrozumiał, że jego bezwarunkowe poparcie dla małych gospodarstw przestraszyło eurodeputowanych centroprawicy, zatem teraz opowiadał się za równowagą. – Różnorodność typów i wielkości gospodarstw jest wartością i powinniśmy ją w UE zachować – powiedział. Znany jest wśród ekologów ze swojego poparcia dla ochrony dobrostanu zwierząt. – Cieszy się pan dobrą renomą wśród działaczy ekologicznych – mówił Irlandczyk Luke Ming Flanagan z europejskiej skrajnej lewicy. Ale to niekoniecznie dobrze z punktu widzenia innych grup politycznych. Wojciechowski szybko więc zdystansował się od bardziej radykalnych haseł. – Ochrona zwierząt leży mi bardzo na sercu, ale nie przewiduję żadnych inicjatyw nowych zasad ochrony zwierząt. Raczej dobrowolnie. Bo UE już ma wystarczającą legislację w tej dziedzinie – deklarował polski kandydat.
Nie ma już czasu
W pierwszym przesłuchaniu Wojciechowski unikał konkretów, nie wykorzystywał nawet przedzielonego mu na odpowiedzi czasu. Najczęściej mówił, że jest „otwarty na dyskusję”, co w pewnym momencie zaczęło irytować europosłów. Na wszystkie pytania odpowiadał słabym angielskim, co dodatkowo ograniczało możliwość udzielenia konkretnych odpowiedzi. Atmosfera w ubiegłym tygodniu była bardzo napięta, a jego szanse oceniano na minimalne. Jednak od tej pory zmienił się kontekst, bo problemy zaczęli mieć inni kandydaci. I w konsultacjach między grupami politycznymi pojawiła się obawa, że poprzez żądanie wymiany kolejnych kandydatów opóźni się inauguracja nowej Komisji, planowana na 1 listopada. To znacznie poprawiło atmosferę w czasie przesłuchania.
Prawdopodobnie dodatkowe przesłuchanie będzie miała jeszcze francuska kandydatka Sylvie Goulard. To właśnie jej problemy, spowodowane nie brakiem kompetencji, ale niejasnościami finansowymi i powiązaniami z lobbystami, pomogły Wojciechowskiemu. Polak nieoczekiwanie stał się elementem większej politycznej układanki i stało się jasne, że gdyby został odrzucony, to automatycznie musiałoby to oznaczać koniec liberałki Goulard, dla zachowania równowagi politycznej i geograficznej. A tego wielu eurodeputowanych chciało uniknąć.