Będą nowe miejsca pracy i atrakcyjne wynagrodzenia (bez górnego limitu) dla nauczycieli zawodu, w podstawówkach pojawią się doradcy zawodowi, którzy pomogą uczniom w wyborze najlepszej dla nich ścieżki kształcenia, a w komisjach egzaminacyjnych sprawdzających umiejętności zawodowe zasiądą przedstawiciele pracodawców.
To tylko niektóre punkty z obszernego programu reformy szkolnictwa zawodowego, z którą startuje Ministerstwo Edukacji Narodowej. Reforma ma zrewolucjonizować kształcenie fachowców, idąc na ratunek firmom narzekającym na deficyt kandydatów do pracy.
Stracone miliardy
– Czas dyskusji się skończył. Teraz podejmujemy już decyzje – podkreślała minister edukacji Anna Zalewska podczas środowej konferencji w Ministerstwie Rozwoju, gdy pracodawcy i dyrektorzy szkół mogli poznać założenia reformy wchodzącej w życie już od września tego roku. Wtedy zasadnicze szkoły zawodowe zostaną zastąpione przez trzyletnie branżowe szkoły I stopnia, a nauka w technikach zostanie wydłużona do pięciu lat.
Miejsce konferencji wybrano nieprzypadkowo; dobrze wykształcone i dopasowane do potrzeb gospodarki kadry to warunek realizacji strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju i podstawa przyszłości polskich firm. A te – jak przypominała Zalewska – na razie tracą ok. 11 mld zł rocznie, nie mogąc szybko znaleźć odpowiednich kandydatów do pracy. Nieprzypadkowa była też lista zaproszonych gości, wśród których dominowali przedstawiciele firm i organizacji pracodawców. To ich zaangażowanie we współpracę ze szkołami i w praktyczną naukę zawodu ma być kluczem do powodzenia reformy. W materiałach konferencyjnych dostali gotowe formularze deklaracji współpracy z MEN w zakresie kształcenia zawodowego.
– Branża po branży mówi o tym, że brakuje jej wykwalifikowanych pracowników, dobrze wykształconych zawodowo – przypominała Jadwiga Emilewicz, wiceminister rozwoju. Rozwiązaniem problemu ma być system zbliżony do sprawdzonego w Niemczech i Szwajcarii dualnego modelu szkolnictwa, w którym duży udział ma praktyczna nauka zawodu w zakładach pracy, a programy są współtworzone przez pracodawców.