Rozmowa dotyczyła m.in. nowej funkcji, którą Karczewski objął - wicemarszałka Senatu. Wiązało się to m.in. z koniecznością opuszczenia rządowej willi, którą zajmował, a za wynajem której Kancelaria Senatu płaciła 5600 zł miesięcznie.
Senator PiS zapewniał, że w fotelu wicemarszałka Senatu czuje się świetnie i ma "nieco więcej czasu na refleksję".
Na uwagę prowadzącej, że jego następca marszałek Grodzki mieszka w skromnym pokoju hotelowym, Karczewski stwierdził, że w tej chwili "też mieszka w skromnym mieszkaniu i tak bardzo tym nie epatuje".
Uważa też, że utrzymanie obecnego marszałka kosztuje państwa dwa, trzy razy więcej "niż ta jego willa". Grodzki mieszka bowiem w Szczecinie i tam "BOR musi wynajmować pokoje", a prócz tego od momentu wyboru ma ochronę - mówił Karczewski.
Polityk PiS uważa, że obecny marszałek Senatu niepotrzebnie podkreśla, że jest "trzecią osobą w państwie".