Szef Platformy Obywatelskiej był pytany, czy jego formacja planuje zbojkotowanie zaprzysiężenia prezydenta na drugą kadencję. - Nie, z szacunku dla wszystkich tych, którzy głosowali na prezydenta Andrzeja Dudę, dla wyborców, dla instytucji prezydenta. Nawet jeśli uważam, że prezydent wygrał w nieuczciwych wyborach (zdania nie zmieniam), to z szacunku dla określonych wartości będę obecny na tym Zgromadzeniu (Narodowym - red.), oczywiście z zachowaniem wszelkich wymogów bezpieczeństwa, o co prosiła pani marszałek Elżbieta Witek, żeby jednak uwzględnić te odległości, maseczki, to wszystko, co się dzieje - odparł.
- Dostosujemy się do tej liczby (polityków na sali - red.), która będzie wskazana przez panią marszałek - dodał.
Dopytywany, czy w takim razie informacja, że zarząd partii dopiero w sobotę podejmie decyzję w sprawie obecności na zaprzysiężeniu Borys Budka powiedział, że "nie ma w ogóle takiej dyskusji".
- Oczywiście wiemy doskonale, jakie są argumenty i ja rozumiem tych wszystkich, którzy nie godzą się na nieuczciwe wybory, na to, co działo się w telewizji publicznej, na to, w jaki sposób instytucje państwowe były zaangażowane w tę kampanię, na czeki bez pokrycia pana premiera Morawieckiego, na miliony złotych, które były tak wydatkowane, natomiast podkreślam: z szacunku dla osób, które głosowały na prezydenta Andrzeja Dudę, z szacunku dla instytucji prezydenta, bez względu na to, kto ją sprawuje, trzeba być obecnym na tej uroczystości - podkreślił.
Odnosząc się do czwartkowego spotkania prezydenta z jego kontrkandydatem z drugiej tury, prezydentem Warszawy i wiceprzewodniczącym PO Rafałem Trzaskowskim, Budka wyraził żal, że panowie nie spotkali się w czasie kampanii i że nie doszło do "uczciwej, rzetelnej debaty".