Gdy w środę Izba Reprezentantów zebrała się, by głosować nad postawieniem Donalda Trumpa w stan oskarżenia za „podżeganie do insurekcji", która miała miejsce dokładnie tydzień wcześniej, Kapitolu pilnowały setki uzbrojonych od stóp do głów członków Gwardii Narodowej. W kaskach, z karabinami, plecakami stali w rzędzie wzdłuż korytarzy albo odpoczywali w grupach w wejściowej rotundzie budynku. W ten sposób władze chciały zapobiec powtórki z 6 stycznia, kiedy to tłum zwolenników Donalda Trumpa wtargnął do Kapitolu, zdemolował biura ustawodawców, zagroził ich bezpieczeństwu, a przede wszystkim przerwał konstytucyjny proces zatwierdzania wyników wyborów.