Na tajnym posiedzeniu Sejmu posłowie mieli wysłuchać informacji rządu w sprawie cyberataków na Polskę. Dziennikarze nie mieli wstępu na salę posiedzeń, obrad nie transmitowano.
Po opuszczeniu sali szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski w rozmowie z dziennikarzami ocenił, że środowe tajne posiedzenie Sejmu "to kpina z instytucji tajnego posiedzenia". Polityk skrytykował "brak jakichkolwiek informacji, o którym moglibyśmy powiedzieć, że mają charakter tajny".
- Chcieliśmy dzisiaj usłyszeć, jak rzeczywiście wygląda postępowanie rządu w sprawie cyberbezpieczeństwa. Nie usłyszeliśmy nic, co miałoby kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa Polski. Rząd zapomniał, że przez ostatnie kilka miesięcy doszło w Polsce do ważnych incydentów - dodał.
- W lutym 2020 r. ponad 50 tys. danych osobowych wyciekło związanych z prokuratorami czy sędziami. W kwietniu 2021 r. wyciekło ponad 20 tys. danych funkcjonariuszy służb państwa, takich jak policja, CBŚ, CBA. Kilka dni temu mieliśmy do czynienia z wyciekami ze skrzynki ministra Dworczyka. Te wszystkie wydarzenia według rządu Mateusza Morawieckiego nie istnieją - mówił.
Gawkowski powiedział, że Lewica liczyła na "rzetelną, dobrą, merytoryczną rozmowę".