– Lech Kaczyński to mały, zakompleksiony człowiek. (...) Są takie łajniaki, które można przystawić do miodu, ale one i tak zawsze wrócą do łajna. I są tacy ludzie w Polsce, jak Kaczyńscy i Zybertowicze, którzy zawsze w łajnie będą grzebać – tak Lech Wałęsa odpowiedział wczoraj wieczorem w „Kropce nad i” na pytanie, dlaczego obecny prezydent darzy go niechęcią.
Wczoraj zaapelował też do Lecha Kaczyńskiego, by go przeprosił. – Lech Kaczyński kłamie, mówiąc, że współpracowałem z SB. Mam wyrok sądowy, który stwierdza, że nie byłem tajnym współpracownikiem – mówi „Rz” Lech Wałęsa. Dodał też: – Nigdy nie uległem SB, a jedyne, co podpisywałem, to standardowe druki, że odbieram pasek czy sznurówki.
W liście otwartym adresowanym do głowy państwa Wałęsa zażądał przeprosin w ciągu siedmiu dni „w tym samym programie, w którym Pan tę sensację ogłosił”.
„Swoje o Lechu Wałęsie wiem, wiem, że był agentem o pseudonimie Bolek” – to te słowa Lecha Kaczyńskiego wypowiedziane w Polsacie rozsierdziły legendarnego przywódcę „Solidarności”.
– To się nie mieści w głowie. Już to samo powinno być powodem do natychmiastowego usunięcia Kaczyńskiego z urzędu – komentował na gorąco Lech Wałęsa. W liście do obecnego prezydenta napisał m. in.: „Poznałem już Pana jako osobę, która pomimo iż szczyci się tytułem profesora prawa, ani prawa, ani sprawiedliwości nie przestrzegał. (...) zhańbił Pan przede wszystkim swoje nazwisko jako prezydenta państwa”. Dodawał też, że Lech Kaczyński łamie prawo.