Zwrócenie uwagi, upomnienie albo nawet nagana – taka kara groziła trzem czołowym politykom Zjednoczonej Prawicy, którzy nieterminowo złożyli oświadczenia majątkowe. Takie spóźnienia co roku zdarzają się niewielkiej grupie posłów. Tym razem na liście były nazwiska wicepremier i minister rozwoju Jadwigi Emilewicz, ministra środowiska Michała Wosia oraz wiceministra funduszy i polityki regionalnej Kamila Bortniczuka. Spóźnił się również znany poseł opozycji Robert Winnicki z Konfederacji.
Wszystkie sprawy umorzyła w piątek Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych. Ostateczny głos co do kary należy do Prezydium Sejmu, ale raczej nie zapadnie tam inne rozstrzygnięcie.
Przeczytaj: komentarz Michała Szułdrzyńskiego: Hak na zubożałego polityka
Czy na decyzję komisji miała wpływ pozycja polityczna osób, których dotyczyło rozstrzygnięcie? – Absolutnie żadnego – zapewnia jej przewodniczący Kazimierz Smoliński z PiS. I dodaje, że w przeszłości komisja i Prezydium Sejmu zachowywały się podobnie w przypadku niewielkich, kilkudniowych spóźnień.
O tym, że decyzja mogła być inna, świadczy jednak przykład z 2019 r. Komisja, a w ślad za nią Prezydium Sejmu, zdecydowały o zwróceniu uwagi trzem posłom, którzy spóźnili się z oświadczeniami i nie wysłali wyjaśnień komisji. Tym razem Emilewicz i Woś też tego nie zrobili. A Winnicki jest recydywistą. Spóźnił się też w 2018 r.