W piątek Sejm ma zdecydować, kto zastąpi Irenę Lipowicz na stanowisku rzecznika praw obywatelskich. Kandydatów jest dwoje: zgłoszony przez kluby SLD i PO prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Adam Bodnar i wystawiona przez PiS Zofia Romaszewska, uczestniczka opozycji demokratycznej w PRL i współtwórczyni Biura Interwencyjnego KSS KOR. Faworytem jest Bodnar. Gdyby uzyskał poparcie koalicji i SLD, mógłby liczyć na bezwzględną większość. Sęk w tym, że jego kandydatura entuzjazmu już nie wzbudza.
Cena za poglądy
– Będzie pan głosował za Adamem Bodnarem – pytamy na korytarzu jednego z posłów PO. – Absolutnie przeciw – odpowiada.
Podobnych opinii słyszymy więcej. A z naszych informacji wynika, że poparcie dla Bodnara wycofała na poniedziałkowym prezydium Sejmu wicemarszałek Elżbieta Radziszewska z PO. Głównym powodem oporu jest światopogląd kandydata.
„Tak, małżeństwa homoseksualne, tak jak i heteroseksualne, powinny mieć prawo do adopcji" – mówił niedawno w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Bodnar. Przyznał też, że jest zwolennikiem ustawy o uzgadnianiu płci. Te opinie zbulwersowały polityków PO.
– To przesada. Oficjalnie jesteśmy za związkami partnerskimi, ale w najbardziej okrojonej formie. Nie ma mowy ani o małżeństwach, ani tym bardziej o adopcji dzieci przez homoseksualistów – tłumaczy jeden z posłów partii rządzącej.