Prawomocny wyrok w procesie autolustracyjnym Kazimierza Kujdy zapadł w środę po południu przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie po blisko trzech latach od pierwszego skazującego wyroku. I trzykrotnej zmianie sędziego. Sąd podtrzymał wyrok pierwszej instancji, który uznał, że Kujda świadomie współpracował z SB.
– Wyrok pierwszej instancji został utrzymany w mocy. Sąd apelacyjny nie miał wątpliwości, że sąd swoje ustalenia oparł na dokumentach, które zostały podpisane przez lustrowanego – powiedziała „Rzeczpospolitej” sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak, rzeczniczka prasowa ds. karnych Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Na ogłoszeniu wyroku nie było Kazimierza Kujdy ani jego pełnomocnika. W posiedzeniu uczestniczył prokurator IPN.
Perypetie Kazimierza Kujdy z odtajnioną teczką. Autolustracja i porażka w pierwszej instancji
Pierwotnie wyrok miał zapaść 30 sierpnia ubiegłego roku. Sprawę z wokandy zdjęto bo sędziego Piotra Maksymowicza wycofano z delegacji decyzją nowego ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Zaledwie w marcu 2024 r. sześć dni przed procesem sędzia, która miała rozstrzygać w sprawie – Katarzyna Capałowska – złożyła wniosek o swoje odwołanie, uznając, że została wybrana przez neo-KRS „co niesie za sobą ryzyko uchylenia orzeczenia”. Jak pisała „Rz”, w przypadku wadliwie obsadzonego sądu orzeka się na korzyść oskarżonego – Kujda mógłby zostać więc uniewinniony tylko na tej przesłance.
„Nawiązanie dialogu” ze Służbą Bezpieczeństwa, to nie była „zgoda na współpracę”. Sąd nie daje wiary
Nieprawomocny wyrok skazujący Kazimierza Kujdę za „kłamstwo lustracyjne” zapadł w czerwcu 2022 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Proces wytoczył sam prezes spółki Srebrna i ówczesny szef Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Nie musiał tego robić, bo jak ujawniła „Rz”, było to jedyne kierownicze stanowisko nieobjęte ustawą lustracyjną. Zrobił to by, jak zapewniał, oczyścić się z oszczerstw po ujawnieniu przez media w lutym 2019 r. informacji o jego teczce (wcześniej podał się do dymisji). „Rzeczpospolita” opisała, że IPN ma jego teczkę tajnego współpracownika SB o pseudonimie „Ryszard” – przez lata była ona w zbiorze zastrzeżonym ABW i nikt o tym nie wiedział. Kujda został skazany na trzy lata pozbawienia prawa wybieralności do parlamentu oraz pełnienia funkcji publicznych. Z wyrokiem się nie zgodził. Przed sądem bronił się, że choć potwierdził na piśmie „nawiązanie dialogu” ze Służbą Bezpieczeństwa, nie była to „zgoda na współpracę”. Nie pobierał pieniędzy od SB, jednak sąd uznał, że spotkania z esbekiem miały „charakter konspiracyjny” – jego współpraca z SB była zatem świadoma i z zachowaniem tajności – a to wypełnia znamiona ustawy lustracyjnej. W wyroku z 2022 r. czytamy, że zdaniem sądu Kujda podjął współpracę, by uzyskać paszport i wyjechać do pracy za granicą. Był on w jej zainteresowaniu od 1978 r. jako student, a potem doktorant, bo często wyjeżdżał za granicę m.in. do NRD i ZSRR. Były prezes NFOŚ utrzymywał przed sądem, że nie miał świadomości, iż współpracuje z SB. Sąd uznał te zeznania za niewiarygodne, bo ze spotkań pisał notatki i żadne z nich „nie miało charakteru urzędniczego”.
Czytaj więcej
„Rzeczpospolita” dotarła do pisemnego uzasadnienia wyroku sądu, który w czerwcu stwierdził, że były prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej jest kłamcą lustracyjnym.