To było nieco ponad tydzień temu, 20 stycznia, a wydaje się, jakby od tego czasu minęła wieczność. Donald Trump zaprosił na inaugurację prezesów największych firm technologicznych, w tym X, Nvidii, Google’a i Mety. Parę dni wcześniej Joe Biden ostrzegał w pożegnalnej mowie do narodu, że oto Ameryka wpada w ręce oligarchii technologicznej. Jej panowanie wydawało się przesądzone, bo chronił ją mur pieniędzy nie do pokonania. Zgodnie z tą logiką tylko gigantyczne środki pozwalają na utrzymanie przewagi w obszarze, który zdecyduje o kształcie XXI wieku: sztucznej inteligencji. Idąc za ciosem, już 23 stycznia prezydent ogłosił partnerstwo dwóch potentatów amerykańskich OpenAI i Oracle oraz japońskiego SoftBanku o wartości 500 mld dol. dla rozwoju AI.
Zakaz sprzedaży procesorów do Chin zmobilizował Pekin do inwestycji w AI
Wygląda więc na to, że pojawienie się wielokrotnie tańszego od porównywalnych amerykańskich produktów chatbota R1, stworzonego przez nieznaną raczej do tej pory chińską firmę DeepSeek, całkowicie zaskoczyło amerykański wywiad. Biden w 2022 r. dostrzegał niebezpieczeństwo wyjścia przez Chiny na prowadzenie w rywalizacji o rozwój sztucznej inteligencji. Wprowadził wtedy zakaz dostaw do ChRL półprzewodników najnowszej generacji nie tylko przez Stany Zjednoczone, ale także kraje pozostające z Ameryką w sojuszu, jak Holandia czy Japonia. Jednocześnie Biały Dom uruchomił program wsparcia z funduszy publicznych rozwoju produkcji najnowszych procesorów na terenie USA. Chciał w ten sposób ograniczyć zależność od Tajwanu, gdzie do tej pory było wytwarzanych ok. 85 proc. tej kategorii komponentów.
Czytaj więcej
Donald Trump chce zmusić Chińczyków do sprzedaży połowy platformy internetowej TikTok. To część znacznie szerszej walki o to, kto będzie kontrolował najnowsze technologie w XXI wieku.
Dziś się jednak okazuje, że i ten ruch był spóźniony. DeepSeek korzystał bowiem z procesorów Nvidii starszej generacji, co nie przeszkodziło mu wprowadzić produktu o porównywalnych parametrach co amerykańska konkurencja, tyle że wielokrotnie taniej. Wiele wskazuje więc na to, że to sam Trump zaniedbał ten aspekt bezpieczeństwa USA podczas swojej pierwszej kadencji. Sprawa jest jednak poważniejsza, bo strumień procesorów najnowszej generacji i tak płynie z Tajwanu do Chin.
Zakaz wprowadzony przez Bidena opierał się na założeniu, że Chińczycy ograniczają się do mniej lub bardziej sprawnego kopiowania amerykańskich wzorów. Dziś jednak okazuje się, że ograniczenia w dostawie z USA zmobilizowały chińskie firmy do poszukiwania własnych rozwiązań. Nie chodzi tu tylko o konieczność znalezienia substytutów dla importu z USA, lecz także ograniczenie zależności od Stanów także w innych dziedzinach.