Uszczuplenie zeznania podatkowego o przychód w wysokości ponad 200 tys. zł, a tym samym należności podatkowej o ponad 50 tys. zł – to kolejny czyn, za który został skazany Jan Zbigniew Potocki. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, przebywa problemów prawnych, jakie ma mężczyzna, przedstawiający się jako jedyny legalny prezydent Polski.
Jan Zbigniew Potocki twierdzi, że posiada dokumenty, w myśl których jest kontynuatorem prezydentów emigracyjnych
O Potockim opinia publiczna usłyszała po raz pierwszy w 2018 roku, gdy wystartował na prezydenta Warszawy i stanął na czele partii II Rzeczpospolita Polska. Swoją działalność rozwinął po wybuchu pandemii, gdy zaczął wydawać za opłatą własne dowody tożsamości, nazwane przez niego „dowodami suwerena”, rzekomo chroniące przed przymusem szczepień, reklamował też „odtrutki na szczepionki”. Zaczął też głosić jawnie antysemickie poglądy, np. o tym, że Żydzi chcą zasiedlić Polskę, bo będzie dla nich bezpiecznym schronieniem podczas nadchodzącego przemagnesowania Ziemi. W zdobywaniu zaś wyznawców pomaga mu rzekome piastowanie urzędu prezydenta.
Czytaj więcej
Pretendent do urzędu prezydenta kłamie, że jest hrabią? Tak twierdzą głowa rodu Potockich oraz znany genealog.
Na czym ono się opiera? Po wybuchu II wojny światowej funkcjonowali w Londynie prezydenci Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie. Ostatni z nich, Ryszard Kaczorowski, złożył w 1990 roku urząd na ręce prezydenta Lecha Wałęsy. Działali w myśl konstytucji kwietniowej, zgodnie z którą w czasie wojny nie organizuje się wyborów, a prezydent po prostu wyznacza swojego następcę. W 1972 roku powstała równoległa linia prezydentów emigracyjnych, bo dwie osoby przedstawiły rzekome dowody na bycie następcą prezydenta Augusta Zaleskiego. Kontynuatorem tej drugiej, nieuznawanej najczęściej sukcesji, jest właśnie Potocki.
Przedstawia się on też jako hrabia, co kwestionują przedstawiciele magnackiego rodu Potockich. Swój urząd „sprawował” w willi przy ul. Wiertniczej w Warszawie, w pobliżu siedziby TVN i ambasad. Jednak w ubiegłym roku jego imperium zaczęło się sypać. Najpierw przeciw Potockiemu zbuntowała się część współpracowników, zakładając konkurencyjną kancelarię. A w lipcu ubiegłego roku „prezydent” trafił do więzienia.