Maciej Strzembosz: Czy Campus Polska to ośmieszanie polityki?

„Apolityczną” gwiazdą zlotu był urzędujący premier Donald Tusk, symetrystów nie zapraszano, natomiast przedłużono nową świecką tradycję i z panelu o CPK wywalono posłankę Paulinę Matysiak z partii Razem. Za co? Ano za zajmowanie się CPK właśnie.

Publikacja: 28.08.2024 04:30

Campus Polska Przyszłości 2024. Na widowni Rafał Trzaskowski i Jerzy Buzek

Campus Polska Przyszłości 2024. Na widowni Rafał Trzaskowski i Jerzy Buzek

Foto: PAP/Tomasz Waszczuk

Największy dorobek zeszłorocznego Campusu Polska, który się odbił szerokim echem w prasie i mediach społecznościowych, to wycofanie zaproszenia dla Grzegorza Sroczyńskiego w panelu symetrystów Marcina Mellera. W efekcie do panelu w ogóle nie doszło, bo Marcin Meller ujął się honorem i nie pozwolił na polityczną cenzurę w czymś, co firmował własnym nazwiskiem.

Dla Silnych Razem, czyli najbardziej zajadłych hunwejbinów proplatformowych, był to moment triumfu. Szanowany dziennikarz z przyjaznych Platformie Obywatelskiej mediów został obłożony anatemą, bo chciał uprawiać swój zawód uczciwie i niezależnie. Tymczasem w kuźni nowych idei dotyczących przyszłości Polski – jak lubi się przedstawiać Campus Polska w kręgach Koalicji Obywatelskiej – pojawili się wyłącznie ludzie myślący tak samo albo wykazujący się różnorodnością myślenia wg recepty Jacka Żakowskiego, który stwierdził kiedyś, że zarzuty o brak pluralizmu w TOK FM są krzywdzące, bo przecież on, Tomasz Lis i Dominika Wielowieyska często się nie zgadzają.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Campus Polska – wartości obywatelskie vs. kontrowersyjne silent disco

Notabene, warto zauważyć, że po wygranych wyborach przez koalicję 15 października, Marcin Meller czujnie zamienił TVN na Kanał Zero, słusznie przewidując, w którym medium będzie miał więcej wolności słowa.

Symetrystów nie zaproszono

Zeszłoroczna farsa była jakoś tam zrozumiała – rok był wyborczy, więc nikt się nie dziwił, że główną gwiazdą apolitycznej burzy mózgów dla młodych był Donald Tusk. Z oceną imprezy warto się było wstrzymać do spokojniejszych czasów. I oto nadszedł tegoroczny Campus Polska, gdy władza pewnie spoczywa w rękach zwycięskiej koalicji, Campus odbywający się na rok przed wyborami prezydenckimi, w których każdy kandydat marzący o zwycięstwie musi przesunąć się do centrum, gdyż do zwycięstwa potrzebuje więcej niż połowy głosów. Ale znów apolityczną gwiazdą zlotu był urzędujący premier Donald Tusk, symetrystów nie zapraszano, natomiast przedłużono nową świecką tradycję i z panelu o CPK wywalono posłankę Paulinę Matysiak z partii Razem. Za co? Ano za zajmowanie się CPK właśnie. Dzięki temu scena w całości należała do apolitycznego eksperta Macieja Laska, który w nagrodę za szefowanie ruchowi Stop CPK, nie tylko ponownie został posłem, ale też podsekretarzem stanu ds. wybudowania CPK. I buduje tak samo, jak Macierewicz wyjaśniał katastrofę smoleńską – byle dłużej. Bo przecież, jak śpiewali Skaldowie do słów niezapomnianej Agnieszki Osieckiej: „nie oto chodzi, by złowić króliczka, ale by gonić go”.

Czytaj więcej

Koparki już na pierwszej linii kolejowej CPK

Paulina Matysiak, jak oczywiście wiadomo, za zajmowanie się kwestią CPK, została zawieszona w prawach członka Klubu Parlamentarnego Lewicy i w partii Razem, stając się w ten sposób osobą całkowicie niezależną, więc absolutnie nienadającą się do dyskusji na Campusie Polska, tak samo jak Sroczyński i Meller. Po prostu nie można było przewidzieć, co powie, a taki brak przewidywalności bardzo szkodzi szczerej i nieskrępowanej dyskusji o przyszłości w gronie bezpartyjnego aktywu młodzieży. Aktyw zaś musi być bezpartyjny, o czym wielokrotnie zapewniał twórca Campusu Polska, bo inaczej okazywałoby się, że niemiecka Fundacja Adenauera finansuje jedną lub więcej partii politycznych w Polsce.

Wydawałoby się, że po wygraniu wyborów finansowanie Campusu Polska przez niemiecką fundację nie jest już konieczne, ale przecież grzech nie skorzystać, jeśli frajer daje pieniądze. A że Niemcy to frajerzy, dowiedzieliśmy się na Campusie od samego Rafała Trzaskowskiego, patrona Campusu i faworyta do wygrania wyborów prezydenckich wg większości sondaży. Stwierdził on ni mniej ni więcej, że Niemcy to państwo upadłe, nieodgrywające żadnej roli przywódczej w Unii Europejskiej i podążające ślepo za nurtami polityki wyznaczanymi przez obecną władzę naszego kraju. Teraz czekam na rewelacje, że Ursula von der Leyen wystąpiła o polskie obywatelstwo, i wyjaśnienia, dlaczego równocześnie w strukturach Unii dostajemy tak mało stanowisk i nie te, które chcemy (w odróżnieniu od upadłych Niemców).

Czytaj więcej

Campus Polska, Jarosław Kaczyński namaszcza Mariusza Błaszczaka. KO i PiS chcą przejąć inicjatywę

Jeżeli jednak Niemcy to państwo nieistotne i zmarginalizowane, to czemu Donald Tusk przyjmuje od nich nagrodę „za niestrudzoną walkę z autokracją”? Do Andory też by pojechał? A mówiąc poważnie – banialuki Trzaskowskiego po raz kolejny utwierdzają mnie, że to polityczna wydmuszka, której umiejętności retoryczne wyróżniają się jedynie na tle Andrzeja Dudy, który notabene kończąc drugą kadencję nieudanej prezydentury, ciągle jest o pół roku młodszy od Rafała Trzaskowskiego, który od 20 lat jest młodym, dobrze zapowiadającym się politykiem i nieustannym kandydatem na „polityczne odkrycie roku”. Nie twierdzę, że nie ma zasług – był w końcu doradcą sekretarza Komitetu Integracji Europejskiej Jacka Saryusza-Wolskiego w rządzie AWS, twierdzę tylko, że jego format intelektualny i niezależność polityczna czynią z niego brata bliźniaka obecnego prezydenta, więc jeśli wygra wybory, żadnej istotnej zmiany nie będzie. Szef partii nadal będzie rządził w Pałacu, tak jak przez ostatnie 20 lat.

Sprawa aborcji ma mobilizować wyborców

I gdy już myślałem, że na tym Campusie nic Trzaskowskiego nie przebije, obejrzałem część występu Donalda Tuska mówiącego, że w tej kadencji parlamentarnej żadnych zmian w kwestii aborcji nie da się przeprowadzić. Tymczasem dzięki badaniom wiadomo, że solidne 55–60 proc. społeczeństwa opowiada się za legalnością aborcji do 12. tygodnia ciąży, a pozostała mniejszość dzieli się między zwolenników starego kompromisu aborcyjnego, rozwiązania restrykcyjnego wprowadzonego przez Jarosława Kaczyńskiego i tych, którzy nie mają bądź wolą nie mieć zdania. W tej sytuacji oczywistym sposobem rozwiązania problemu jest rozpisanie referendum, w którym do wyboru będą: stara ustawa z kompromisem aborcyjnym, obecna ustawa autorstwa PiS i ustawa rządowa. PiS sam otworzył drzwi do referendum organizowanego wraz z wyborami, więc mogło się ono odbyć już dwa razy: wraz z wyborami samorządowymi i europejskimi. Ale się nie odbyło. Czemu? Wyjaśnienie jest tylko jedno. Niezałatwiona kwestia aborcji jest sposobem na mobilizację wyborczą w następnych wyborach prezydenckich i parlamentarnych. W pierwszych ma dać zwycięstwo nad kandydatem PiS. W drugich – wyeliminować PSL i Polskę 2050 i dać Koalicji Obywatelskiej powrót do ukochanej pełnej polaryzacji, w której po stronie proaborcyjnej jest tylko Koalicja Obywatelska z podporządkowaną i słabą Lewicą, a po stronie antyaborcyjnej walczące na noże PiS, Konfederacja i Trzecia Droga. Dokładnie jak z CPK – „nie o to chodzi, by złowić króliczka, ale by gonić go”. A tym wszystkim, którzy zarzucają rządowi, że nie ma programu, odpowiadam powyższym, że ma, całkiem konkretny i wysnuty z najlepszych źródeł – poezji Agnieszko Osieckiej. Po „Króliczku” przyjdzie pora na „Niech żyje bal”, „Cyrk nocą” i „Bo ja jestem proszę pana na zakręcie”. Tylko żal, że „Wsiąść do pociągu byle jakiego” napisał kto inny.

Największy dorobek zeszłorocznego Campusu Polska, który się odbił szerokim echem w prasie i mediach społecznościowych, to wycofanie zaproszenia dla Grzegorza Sroczyńskiego w panelu symetrystów Marcina Mellera. W efekcie do panelu w ogóle nie doszło, bo Marcin Meller ujął się honorem i nie pozwolił na polityczną cenzurę w czymś, co firmował własnym nazwiskiem.

Dla Silnych Razem, czyli najbardziej zajadłych hunwejbinów proplatformowych, był to moment triumfu. Szanowany dziennikarz z przyjaznych Platformie Obywatelskiej mediów został obłożony anatemą, bo chciał uprawiać swój zawód uczciwie i niezależnie. Tymczasem w kuźni nowych idei dotyczących przyszłości Polski – jak lubi się przedstawiać Campus Polska w kręgach Koalicji Obywatelskiej – pojawili się wyłącznie ludzie myślący tak samo albo wykazujący się różnorodnością myślenia wg recepty Jacka Żakowskiego, który stwierdził kiedyś, że zarzuty o brak pluralizmu w TOK FM są krzywdzące, bo przecież on, Tomasz Lis i Dominika Wielowieyska często się nie zgadzają.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż: KO na czele, jedna partia traci najwięcej
Polityka
W PiS kryzys, ale i Schadenfreude. Donald Tusk ogłasza "demokrację walczącą"
Polityka
Szef klubu Polski 2050: Hołownia najlepiej wpisuje się w standardy prezydenckie prezesa PiS
Polityka
Radosław Sikorski "wkręcony" przez rosyjskich pranksterów. Dołączył do długiej listy
Polityka
Płatna protekcja Ryszarda Czarneckiego. Kulisy prokuratorskich zarzutów
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne